Nad przebiegiem operacji czuwał twórca nowatorskiej metody odtwarzania uszkodzonej łąkotki prof. William Rodkey z Instytutu Badawczego Steadmana i Hawkinsa w stanie Kolorado. Operacji poddano dwóch pacjentów. Starszy (53 lata), były piłkarz, przeszedł uraz łąkotki 20 lat temu, a młodszy (ok. 30 lat) - 20 miesięcy temu. Uszkodzenia łąkotki występują w aż dwóch trzecich przypadków urazów kolana. Jak podkreślał dr Słynarski, odtwarzanie ich ciągłości jest bardzo ważne, gdyż zapobiega zauważalnej utracie funkcji kolana oraz zamianom zwyrodnieniowym stawu kolanowego, w którym łąkotka pełni kluczową rolę - amortyzuje, przenosi obciążenia (nawet do 85 proc. w zgięciu) i zapewnia stabilność kolana. - Jeśli to możliwe, preferowaną metodą leczenia urazów łąkotki jest szycie, ale nie jest ono możliwe u wszystkich pacjentów - mówił specjalista. Zależy to od morfologii pęknięć - mogą one być wielokierunkowe, czasem, fragment łąkotki może odprysnąć. Dr Słynarski przypomniał, że dotychczas jedyną możliwością leczenia uszkodzeń łąkotki, które nie nadawały się do zszycia, było wykonanie przeszczepu (tzw. allogenicznego) tej ważnej struktury stawu kolanowego od martwego dawcy. I choć metoda ta jest bardzo skuteczna, to wiąże się z ryzykiem przeniesienia na pacjenta jakiejś groźnej infekcji, np. wirusa HIV lub wirusa zapalenia wątroby typu C (WZW C). Poza tym w Polsce, ze względu na słabe zaplecze do tego typu przeszczepów, w ogóle się ich nie wykonuje - podkreślił lekarz. Jak tłumaczył prof. William Rodkey, łąkotka nie ma możliwości samoistnego odrastania, m.in. z tego powodu, że jest słabo ukrwiona (tylko w jednej trzeciej). - Dlatego pomyśleliśmy, że trzeba opracować materiał, który mogłyby ją zastąpić - zaznaczył badacz. Dzięki licznym doświadczeniom naukowcom udało się opracować implant, tzw. łąkotkę kolagenową, w skrócie CMI, która jest uzyskiwana z kolagenu typu I ze ścięgna Achillesa krowy. Rusztowanie kolagenowe implantu przypomina strukturą gąbkę. Po wszczepieniu i przyszyciu go do pozostałego fragmentu łąkotki w jego maleńkie otworki zaczynają wrastać komórki biorcy. Po roku do dwóch lat od operacji tkanka, która z nich powstaje, zastępuje w całości implant - podkreślił prof. Rodkey. Według objaśnień dr Słynarskiego, operację wszczepienia implantu prowadzi się endoskopowo, czyli w mało inwazyjny sposób. Cała operacja trwa od 30 do 60 minut, ale jest bardzo skomplikowana. - Powiedziałbym nawet, że jest to jedna z najtrudniejszych i precyzyjnych operacji endoskopowych - podkreślił dr Słynarski. Jak oceniają specjaliści z Centrum Medycyny Sportowej w Warszawie, wszczepienie implantu może - łącznie z kosztami operacji i hospitalizacji - kosztować ok. 18-20 tys. złotych. Cena implantu wynosi 10 tys. złotych. W porównaniu do metody przeszczepu allogenicznego, ze zwłok, metoda ta ma wiele zalet. Po pierwsze, kolagen typu I jest niemal identyczny u różnych gatunków ssaków, w tym u człowieka, bydła, szczurów, świń. Dlatego nie trzeba się obawiać reakcji układu odporności na przeszczep. Poza tym, w przeciwieństwie do przeszczepu allogenicznego, nie ma ryzyka przeniesienia na biorcę jakiejś infekcji. Badania kliniczne prowadzone w USA w grupie 200 pacjentów z uszkodzoną łąkotką w wieku od 18 do 60 lat wykazały, że metoda ta jest wysoce skuteczna. W okresie 7 lat po operacji aż 93 proc. pacjentów nie wymagało ponownej operacji stawu kolanowego. Prof. Rodkey, którego rodzina ma polskie korzenie (kilka pokoleń wstecz jego przodkowie przenieśli się do USA z okolic Krakowa) wyznał podczas konferencji, że od ponad 10 lat sam ma wszczepioną kolagenową łąkotkę. Jak podkreślił, służy mu ona tak dobrze, że może codziennie chodzić w terenie przez 6-8 godzin i jeździć na nartach przez co najmniej 50 dni w roku. Według prof. Rodkeya, wszczepienie implantu można wykonywać tylko u tych pacjentów, u których zachował się fragment ich własnej łąkotki. Gdy go brak, jedyną możliwością jest przeszczep allogeniczny. Metoda uzyskała certyfikat bezpieczeństwa w Unii Europejskiej w 2000 roku. Do tej pory operację tę wykonano u 2 tys. europejskich pacjentów - najwięcej w Niemczech, Hiszpanii i Szwajcarii. Najmłodszy pacjent miał 12 lat, a najstarszy 65 lat.