- Wyjątkowe jest w niej połączenie jachtu z kajakiem - mówi jej konstruktor, Maciej Stański. Dzięki temu połączeniu łódka zapewnia pełną autonomię na dwa miesiące żeglugi, bez konieczności zawijania do portu i uzupełniania zapasów. Z jachtu w konstrukcji łódka ma kabinę, w której można spać i schronić się przed sztormem. Z konstrukcji kajaku Maciej Stański wykorzystał małe zanurzenie oraz możliwość samodzielnego sterowania łódką. - Cała łódka jest wyposażona w system szczelnych grozi, które tworzą komplet komór wypornościowych - zaznacza Maciej Stański. Dodaje, że dzięki temu systemowi nawet przy przełamaniu łódki na pół obydwie części zachowają pływalność, a załoga będzie miała szansę na ratunek. - W przyszłym roku załoga planuje wypłynięcie w rejs po oceanie. Łódź jednak potrzebuje jeszcze kilku prób na wodach Bałtyku i jezior na Mazurach. Na łódce brakuje kilku niezbędnych sprzętów elektronicznych do wyprawy oceanicznej - mówi Piotr Sadurski, uczestnik projektu Atlantyk. Są to przede wszystkimi panel słoneczny do wytwarzania prądu, telefon satelitarny do kontaktu oraz GPS, aby załoga mogła się zorientować gdzie się znajduje, wylicza Piotr Sadurski. Dodaje, że z każdym, nawet krótkim rejsem załoga odkrywa, co jeszcze może się na łódce przydać. Wodowanie łodzi odbyło się w Grassach nad Wisłą, niedaleko Konstancina-Jeziornej. Łódź "Rowinger 21" ma 6,5 metra długości i waży niecałe 400 kilogramów.