W poniedziałek rozpoczniemy strajk generalny - powiedziała we wtorek przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Lipsku Marzena Stępień. Dodała, że pielęgniarki zrzeszone w OZZPiP są zdeterminowane i przygotowują się do rozpoczęcia strajku i odejścia od łóżek pacjentów. - Przepraszamy chorych za taką sytuację, ale winę za to ponosi dyrekcja szpitala i władze powiatu lipskiego. Nikt nie liczy się z pielęgniarkami. Widocznie nikomu nie jesteśmy potrzebne - powiedziała Stępień. Pielęgniarki żądają podwyżki w wysokości 500 zł do zasadniczej pensji od września, ale - jak podkreślają - są gotowe na ustępstwa. - Tu nie chodzi o wielkie pieniądze, chodzi o gest, że ktoś się liczy z naszą grupą zawodową i komuś na nas zależy - podkreśliła. Stępień skrytykowała gorączkowe prace nad programem naprawczym. - Dyrekcja miała na to czas od kwietnia, kiedy zawiesiłyśmy protest. Teraz chodzi o konkretne rozwiązania, dające tu i teraz konkretne pieniądze na podwyżki - podkreśliła. Protest lipskich pielęgniarek trwa od wtorku. Ok. 170 sióstr okupuje szpital, a ponad 20 prowadzi protest głodowy. Kobiety rozłożyły materace na korytarzach oraz w oddziale przeznaczonym do remontu i spędzają tam całe dnie i noce. Pielęgniarki pracują normalnie, według grafika. Pacjenci mają zapewnioną opiekę. Dyrekcja szpitala jak i zarząd powiatu lipskiego (organ założycielski szpitala) twierdzą, że nie ma pieniędzy na podwyżki, a o ewentualnym wzroście płac będzie można mówić w styczniu, po podpisaniu kontraktu z NFZ. Starosta lipski Roman Ochyński powiedział, że Zarząd Powiatu jest przygotowany na strajk i ewakuację pacjentów. - Zwołany został sztab kryzysowy. Na bieżąco o sytuacji w szpitalu informowany jest wojewoda mazowiecki - wyjaśnił. W lipskim szpitalu działa ponad 10 oddziałów. W placówce zatrudnionych jest 220 pielęgniarek i 35 lekarzy.