Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy organizuje protest przeciwko wycenie świadczeń medycznych proponowanej przez Fundusz w kontraktach na 2009 r. W ocenie związkowców, NFZ "nieodpowiedzialnie zaniżył" ceny świadczeń. Taka sytuacja szkodzi zarówno lekarzom, jak i pacjentom - podkreśla OZZL. Zdaniem związkowców, działania Funduszu mogą doprowadzić w styczniu do chaosu i niepokojów w służbie zdrowia. - Nie może być tak, że państwo decyduje o zmniejszeniu nakładów na lecznictwo szpitalne, a płacą za to pacjenci i pracownicy. Cena 51 zł za punkt rozliczeniowy, którą proponuje dyrektorom szpitali NFZ, jest nie do przyjęcia. Nie pozwoli ona na odpowiednie finansowanie świadczeń i wynagradzanie pracowników. Jej celem jest chyba doprowadzenie do upadłości szpitali - powiedziała Kaczmarska. Przewodniczący mazowieckiego oddziału OZZL Maciej Jędrzejowski poinformował, że w woj. mazowieckim kontrakty z Funduszem na 2009 r. podpisały tylko pojedyncze szpitale. - Istnieje wyraźna groźba, że pacjenci będą płacić w styczniu za planowe zabiegi z własnych środków, bo szpitale nie otrzymają pieniędzy z NFZ - powiedział Jędrzejowski. Przewodniczący OZZL Krzysztof Bukiel podkreślał w piątkowej rozmowie, że działania NFZ, "polegające na zaniżeniu wyceny punktu rozliczeniowego w ramach Jednorodnych Grup Pacjentów stanowią kompromitację, albo sabotaż rządowego programu zmian w ochronie zdrowia, a zwłaszcza przekształceń szpitali w spółki prawa handlowego". Prezes Funduszu Jacek Paszkiewicz oświadczył w piątek, że do połowy 2009 r. na pewno nie będzie zmiany warunków kontraktowania świadczeń medycznych. Oznacza to, że cena punktu rozliczeniowego wyniesie 51 zł. Pytany o zapowiedzi niektórych dyrektorów szpitali klinicznych, którzy ostrzegają, że jeżeli Fundusz nie podwyższy wyceny świadczeń, to nie podpiszą z nim kontraktów na 2009 r. i wprowadzą w styczniu odpłatność za planowe zabiegi, prezes NFZ odparł: "to są absolutne bzdury, szpital publiczny spełnia swoje funkcje takie, jakie mu wyznaczy organ założycielski, czyli marszałek województwa, prezydent miasta, starosta". PAP dowiedziała się w poniedziałek w Ministerstwie Zdrowia, że możliwa jest zmiana warunków kontraktowania świadczeń medycznych proponowanych szpitalom przez NFZ. - Ten temat jest jeszcze otwarty. Szacujemy koszty, to nie jest tylko kwestia wartości punktu, ale również taryf w poszczególnych procedurach medycznych. Możliwe są zmiany, ale na razie trudno mówić o szczegółach. Musimy zobaczyć symulacje, poznać koszty - powiedział rzecznik resortu zdrowia Jakub Gołąb. Warunkom stawianym przez NFZ w kontraktach na 2009 r. sprzeciwia się większość dyrektorów szpitali wojewódzkich, powiatowych oraz klinicznych. W ich ocenie proponowana wycena punktu rozliczeniowego nie pozwoli na prawidłowe funkcjonowanie lecznic, może doprowadzić do ich zadłużenia, a także do wprowadzenia od stycznia odpłatności za planowe zabiegi. W ocenie dyrektorów szpitali klinicznych i instytutów medycznych, przyjęcie propozycji NFZ, jest równoznaczne ze zgodą na "lawinowe" zadłużanie ich lecznic. Według prezesa Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie Andrzeja Włodarczyka, polityka NFZ dotycząca zasad kontraktowania świadczeń medycznych, doprowadzi do strajków lekarzy i pielęgniarek w całej Polsce oraz ograniczenia leczenia. Z kolei rzeczniczka NFZ Edyta Grabowska-Woźniak podkreślała w rozmowie, że w 2008 r. nastąpił znaczący wzrost funduszy przeznaczonych na lecznictwo szpitalne. - Takiego wzrostu nie było od 1999 r. Do szpitali wpłynęło o 30 proc. więcej środków niż w 2007 r. Wynagrodzenia lekarzy znacząco wzrosły, obecnie są na dobrym poziomie. Mówienie w tej sytuacji o strajkach jest nieporozumieniem - oświadczyła rzeczniczka funduszu. Przedstawiciele NFZ poinformowali na początku grudnia, że wprowadzenie nowego systemu rozliczeń (Jednorodnych Grup Pacjentów) przyczyniło się do spadku nieuzasadnionych hospitalizacji i spowodowało znaczący wzrost ich średniej wartości, co poprawiło rentowność wielu oddziałów. W przypadku oddziałów wewnętrznych średnia wycena hospitalizacji wzrosła o ponad 16 proc., a na oddziałach chirurgii ogólnej o 15- 17 proc. Wzrost zanotowano także na oddziałach: pediatrii (ok. 7 proc.), neonatologii (50 proc.), okulistyki (4 proc.), urologii (4 proc.) oraz kardiologii, neurochirurgii i endokrynologii.