Szefowa OZZPiP Dorota Gardias powiedziała, że w pikiecie uczestniczy około 20 osób. Ma ona trwać, podobnie jak w poniedziałek, do godz. 19. Pielęgniarki będą się zmieniały. W przypadku braku reakcji resortu zdrowia w środę zarząd związku ma podjąć decyzję o ogólnopolskim proteście. - Do tej pory nikt z Ministerstwa Zdrowia nie skontaktował się z nami. Jesteśmy przez cały czas gotowe do rozmów - podkreśliła Gardias. Przedstawicielki zarządu OZZPiP spotkały się w poniedziałek z minister zdrowia Ewą Kopacz i przekazały jej list otwarty. Jak powiedziała Gardias, resort nie zaproponował żadnego rozwiązania sytuacji protestujących pielęgniarek. Szefowa związku zapowiedziała, że jeżeli nie zrobi tego do środy, zostanie ogłoszony ogólnopolski protest. Przewodnicząca regionu śląskiego OZZPiP Iwona Borchulska poinformowała, że protest trwa obecnie w czterech szpitalach: w dwóch w Bielsku-Białej, w Żywcu i Międzybrodziu. Śląski OZZPiP przekształcił się w komitet strajkowy. To wyraz poparcia dla pielęgniarek protestujących od prawie dwóch tygodni w szpitalach na Podbeskidziu. Udział w proteście bierze kilkaset pielęgniarek, część z nich prowadzi protest głodowy. Przedstawiciele zarządu woj. śląskiego zaznaczali, że płace w placówkach objętych protestem nie odbiegają od płac w innych szpitalach należących do samorządu. Decyzję o rozpoczęciu akcji uznali za zaskakującą. Władze regionu uważają, że protest pielęgniarek narusza przepisy ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Pielęgniarki odpowiadają, że mają opinię prawną o legalności strajku.