Tegoroczna edycja festiwalu odbywać się będzie pod hasłem "Po co nam sztuka?". Pytanie to ma skłonić widzów do refleksji nad rolą sztuki w przestrzeni publicznej, wyobrażenie sobie życia bez sztuki oraz zastanowienie się nad tym, jak sztuka radzi sobie w dobie kryzysu finansowego. Ze względu na cięcia budżetowe najbliższa, jubileuszowa edycja imprezy trwać będzie zaledwie jeden dzień (dotychczas festiwal trwała trzy dni) i poświęcona będzie dyskusji nad kondycją sztuki współczesnej, jej znaczeniem i funkcji. - W tym roku zmuszeni byliśmy ograniczyć liczbę występów. Dlatego postawiliśmy zdecydowanie na jakość kosztem ilości - powiedziała na wtorkowej konferencji prasowej dyrektor festiwalu Agnieszka Wlazeł. Jak zaznaczyła, "kilkanaście projektów multidyscyplinarnych zaprezentuje się w ciągu jednego dnia". - Publiczność będzie mogła zobaczyć zarówno projekty skończone, jak i przyjrzeć się ich powstawaniu, podglądać twórców od kuchni - zapowiedział tancerz i członek rady programowej festiwalu, Michał Piróg. Festiwal będzie okazją do uczestniczenia w otwartych próbach i rozmów z artystami. Podczas festiwalu zaprezentują się artyści z projektami tanecznymi, teatralnymi i muzycznymi. Na scenach "re:wizji" wystąpią artyści, którzy nie mają na co dzień okazji prezentowania swojej twórczość szerokiej publiczności, również ze względów finansowych. - Sztuka jest ważna i powinna być ważna w przestrzeni publicznej. Nie powinno być tak, że artysta nie może pracować nad swoim dziełem, ponieważ musi wykonywać w tym czasie jakąś pracę, żeby wiązać koniec z końcem. Powinien móc utrzymać się ze sztuki - powiedział muzyk, Szymon Tarkowski. - Chcemy dać szansę zaprezentowania się takim twórcom. Tegoroczna impreza odbywa się trochę z kryzysem i problemem finansowania artystów w tle. Sztuki jest mnóstwo i wiele z niej po prostu się marnuje, dlatego że nie ma dla niej dofinansowania". Tegoroczny budżet festiwalowy został obcięty o 80 proc., jednak organizatorzy postanowili przeprowadzić imprezę mimo problemów finansowych. "Re:wizje" to w tym roku również dyskusja na temat kompromisów, na jakie muszą iść twórcy z powodu braku środków - powiedziała Agnieszka Wlazeł. - Dlatego pytamy: Po co nam sztuka? - by osoby odpowiedzialne za finansowanie imprez i decydujące o tym, co się otwiera, a co zamyka, spojrzały nieco przychylniej na artystów. Nawet jeśli nie da się zgromadzić większych funduszy na cele kulturalne, może da się je jednak wydawać w sposób bardziej świadomy i stawiając na jakość. Pytanie "Po co nam sztuka?" implikuje pytanie "Czy na pewno potrzebujemy sztuki?". - My sobie nie wyobrażamy życia bez sztuki - zaznaczyła Agnieszka Wlazeł. - Ale myślę, że zbyt rzadko zadajemy sobie takie pytanie: co by było gdyby sztuki nie było. Ja jestem przerażona taką perspektywą. Sztuka łagodzi obyczaje, uwrażliwia i łączy ludzi. Gdyby jej nie było, mielibyśmy znacznie więcej problemów gospodarczych, ekonomicznych i międzyludzkich - przekonuje dyrektor festiwalu. Choć tegoroczne problemy ograniczyły drastycznie liczbę występujących artystów, jednak organizatorzy zwracają uwagę, że pobudziły one ich kreatywność i zmusiły do przemyślenia samej koncepcji festiwalu. - Myślę, że warto było podjąć ten wysiłek, ponieważ publiczność warszawska potrzebuje imprez o wysokim poziomie jakości, jak również imprez darmowych. A takich wydarzeń w Warszawie jest coraz mniej - przekonuje Wlazeł. W tym roku cała impreza odbędzie się w Pałacu Kultury i Nauki.