Jak powiedział podczas kongresu prof. Przemysław Śleszyński z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN, województwo mazowieckie jest regionem silnie spolaryzowanym pod względem rozwoju demograficznego. - Z jednej strony mamy silną Warszawę, która przyciąga migrantów atrakcyjnością miejsca pracy i zamieszkania. Z drugiej - regiony peryferyjne, z których następuje odpływ ludności. Obecnie to jedno z najważniejszych wyzwań dla polityki społecznej, transportowej i każdej innej polityki rozwoju - ocenił. Jak dodał, należy spodziewać się, że przewaga Warszawy nad innymi rejonami Mazowsza będzie rosła. - Warszawa będzie przyciągała migrantów. Tu jest najwięcej miejsc pracy w skali całego kraju. W Warszawie i strefie podmiejskiej mamy ok. 1,8 mln miejsc pracy. To jest dwie trzecie tego, co jest na całym Mazowszu - podkreślił. Podczas spotkania podkreślano, że konieczne jest przygotowanie programu aktywizacji tych obszarów i łagodzenia skutków wyludnienia, które w części gmin jest nie do uniknięcia. Śleszyński zaznaczył, że planując rozwój infrastruktury - dróg, kanalizacji i wodociągów, a także np. lokalizację przedszkoli, należy uwzględniać także te osoby, które mieszkają w Warszawie i okolicach, a nie są tu zameldowane. Dziś w stolicy i strefie podmiejskiej jest to nawet 350-400 tys. osób. - Warszawa i strefa podmiejska to jeden, spójny region. To jeden zespół funkcjonalny, dlatego wskazane jest, żeby np. politykę transportową organizować nie oddzielnie, w ramach poszczególnych miast, tylko starać się te obszary łączyć funkcjonalnie, żeby uzyskiwać korzyści związane z planowaniem przestrzennym, z planowaniem sieci transportowej i lokalizacją różnego rodzaju usług - powiedział. Włodarze podwarszawskich gmin zwracali uwagę na problemy związane z niechęcią do meldowania się w miejscu faktycznego zamieszkania. - W naszym przypadku jest to dwukrotna różnica. Mamy dziś ok. 29 tys. osób zameldowanych na stałe, a w praktyce mieszka ok. 60 tys. i musimy uwzględniać potrzeby ich wszystkich - powiedział burmistrz podwarszawskich Ząbek Robert Perkowski. Podkreślił, że brak meldunku oznacza niższe dochody gminy z tytułu udziału w podatku dochodowym, więc samorząd stara się różnymi sposobami zachęcić mieszkańców do dopełnienia formalności meldunkowych. - Próbujemy stosować metodę kija i marchewki. Twardy przymus możemy zastosować, kiedy oni czegoś od gminy chcą, np. posłać dziecko do szkoły. Wtedy staramy się, by przynajmniej jeden rodzic się zameldował i zaczął tu płacić podatki. Od kilku lat wydajemy też zameldowanym mieszkańcom, a od niedawna także tym, którzy odprowadzają podatek dochodowy w naszym mieście, bezpłatne karty uprawniające do zniżek w sklepach czy firmach usługowych - dodał. Na inne rozwiązanie zdecydowały się władze Grodziska Mazowieckiego. Tam od kilku lat funkcjonuje Karta Dużej Rodziny, z której dziś korzysta ok. 800 rodzin. Jak powiedział burmistrz tego miasta Grzegorz Benedykciński, rodzina z trojgiem dzieci ma prawo do zniżki w przedszkolach, 50 proc. zniżki przy wejściu do kina i na basen oraz może liczyć na zwolnienie z opłat za zajęcia prowadzone w centrum kultury. Rodziny z czworgiem dzieci dodatkowo otrzymały prawo do bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską. Zmiany demograficzne na Mazowszy będą miały wpływ także na tutejszy rynek pracy. Zdaniem dyrektora Wojewódzkiego Urzędu Pracy Tomasza Sieradza przesądzone jest, że w zakładach pracy będzie przybywać osób w starszym wieku. Jak powiedział, dziś brakuje ofert pracy dla osób w wieku 50 i więcej lat, ale - jak ocenił - same zmiany demograficzne sprawią, że osoby starsze staną się w pewnym momencie atrakcyjne dla pracodawców. - W wielu zawodach i branżach wydajność młodych osób jest zdecydowanie lepsza. Ale poprawia się zdrowotność społeczeństwa, dlatego niejednokrotnie 50- czy 60-latek, z punktu widzenia jego zdolności do pracy, wiele nie odstaje od osoby młodej, a jego kapitał doświadczenia życiowego, umiejętności i kwalifikacje powodują, że wyprzedza na rynku pracy osobę młodą i sprawną, ale bez kwalifikacji i niedoświadczoną - powiedział.