- Mam za mało ludzi. Dlatego pięć patroli parkingowych zostało zredukowanych do jednego - tłumaczy szef straży miejskiej Zbigniew Leszczyński. To cios w tzw. parkingowe patrole mieszane w stolicy. Polegały one na tym, że z kontrolerami Zarządu Dróg Miejskich jeździł pick-upem strażnik miejski. Dzięki obecności mundurowego drogowcy mieli większe uprawnienia. Patrol mógł np. nałożyć na koło blokadę (w przypadku wykrycia tzw. recydywisty parkingowego). We wrześniu strażnicy założyli 230 blokad na samochody kierowców gapowiczów. Wezwana przez straż miejską firma odholowywała też auta np. zaparkowane na przystankach autobusowych. Teraz osamotnieni kontrolerzy ZDM mogą tylko włożyć kwitek z żądaniem zapłaty 50 zł kary za wycieraczkę - informuje w swoim dzisiejszym wydaniu "Życie Warszawy".