Parada Równości jest zwieńczeniem trwających od tygodnia Dni Równości, które w tym roku odbywają się pod hasłem "Żyj, Kochaj, Bądź!". - Parada jest naszym dorocznym świętem, chcemy wyrazić, że mamy prawo być sobą i żyć i kochać tak jak inni - powiedział prezes Fundacji Równości, organizatora parady, Tomasz Bączkowski. Podkreślił, że parada jest demonstracją polityczną, przez którą środowisko LGBT domaga się tolerancji i równouprawnienia. Dodał, że polskie społeczeństwo jest nietolerancyjne, a homoseksualiści od lat borykają się z wynikającymi z tego problemami. W manifeście rozdawanym podczas parady, Fundacja Równości domaga się prawa do zawierania związków partnerskich, rzetelnej edukacji społeczeństwa, a nie ugruntowywania stereotypów na temat homoseksualizmu oraz prawa do ochrony przed dyskryminacją przez uchwalenie ustawy o równym dostępie do towarów i usług. W barwnym korowodzie, niosąc tęczowe chorągiewki symbolizujące tolerancję, szli ludzie w różnym wieku - młodzież, osoby starsze, także rodziny z dziećmi, było też wielu gości z zagranicy. Na towarzyszących paradzie dziewięciu platformach puszczana była muzyka, urządzane były pokazy tańca. Swoją platformę miała też Socjaldemokracja Polska, a jadący na niej uczestnicy manifestacji, wśród których był przewodniczący SdPl Marek Borowski, przypominali, że Parada Równości to święto tolerancji i równości. - Jestem na paradzie co roku i uważam, że dopóki w Polsce słyszy się wypowiedzi pełne nietolerancji, nawet z ust najwyższych dostojników państwowych, dopóki spotykamy się z homofobią, rasizmem, łamaniem praw kobiet, takie manifestacje są potrzebne, bo budzą opinię publiczną do dyskusji - powiedział Borowski. Dodał, że w naszym kraju potrzebna jest debata publiczna na ten temat, bez nienawiści i negatywnych emocji. - Są postawy, które wymagają determinacji. Większość Polaków jest niechętna homoseksualistom, więc politycy kalkulują, że udział w tego typu wydarzeniach im się nie opłaca - powiedział Borowski, komentując fakt, że był w tym roku jedynym znanym politykiem na Paradzie Równości. Paradę jak co roku obserwowali przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Monitorujemy, jak w Polsce respektowane jest prawo do wolności zgromadzeń. Obserwujemy zachowanie wszystkich, ale przede wszystkim przedstawicieli władz, czyli w tym wypadku służb porządkowych, bo to na nich spoczywa obowiązek zapewnienia tego prawa - powiedziała Danuta Przywara z HFPC. Uczestnicy parady nieśli transparenty z napisami: "Żądamy karty praw podstawowych", "Prawa obywatelskie, by żyło się lepiej wszystkim", "Europa = tolerancja", "Homoseksualizm istnieje, nie trzeba go propagować", "Wszyscy jesteśmy HOMOsapiens", a także "Ludzie, pomóżcie molestowanym dzieciom". Zobaczyć można było m.in. logo SdPl, Zielonych 2004, Stowarzyszenia Młoda Socjaldemokracja, Racji Nowej Lewicy oraz flagi kanadyjskie, holenderskie, izraelskie i szwedzkie. Przechodniom, którzy pokazywali im złowrogie gesty, jadący na platformach przesyłali całusy. Wybuch entuzjazmu wzbudziła wśród uczestników parady tęczowa flaga, którą wywieszono w ambasadzie brytyjskiej, obok flagi Wielkiej Brytanii. Parada przeszła z Pl. Bankowego, Marszałkowską, Piękną i Alejami Ujazdowskimi, pod kancelarię premiera. Organizatorzy szacują, że w imprezie wzięło udział ok. 7-8 tys. osób, z kolei według szacunków służb porządkowych - ok. 2 tys. Po drugiej stronie Placu Bankowego kontrdemonstrację urządziły Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolska. Setka jej uczestników otoczona była szczelnym kordonem policji, policjanci oddzielali też od manifestujących grupki przeciwników parady, którzy stali z transparentami na trasie przemarszu. Jak poinformował rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski, uczestników parady ochraniało kilkuset policjantów. Parada odbyła się bez zakłóceń. Na samym końcu doszło do wymiany zdań pomiędzy uczestnikami parady i jej przeciwnikami, a policjanci wylegitymowali najagresywniejszych z nich pod czujnym okiem obserwatorów z HFPC. Parady Równości odbywają się w Polsce od 2001 roku - raz w roku lesbijki, geje oraz ich sympatycy wychodzą na ulice Warszawy aby manifestować swoją obecność w polskim społeczeństwie. Organizacji parady zakazał w 2004 roku ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński - wtedy zamiast niej odbył się wiec przed Ratuszem, a w 2005 roku - parada przeszła mimo zakazu. Później uznano, że zakaz był niezgodny z prawem, co potwierdził m.in. Trybunał Konstytucyjny.