Krzysztof Zapaśnik jest sadownikiem. Jego rodzina jabłka uprawia od pokoleń, jest to ich jedyne źródło utrzymania. Problemy pojawiły się, gdy zdecydował się współpracować ze spółka skupującą jabłka. Mimo że dostarczył owoce, nie dostał za nie pieniędzy. - Ja w pewnym momencie niemal wszystko straciłem. Oni są mi winni ponad 100 tys. złotych, można sobie wyobrazić, ile to ton jabłek. Ja jestem teraz w takiej sytuacji, jakbym przez rok przychodził do pracy i nie dostał za to żadnej wypłaty - opowiada oszukany rolnik. Ponad 20 milionów zł długów W podobnej sytuacji są dziesiątki rolników. Z powodu złego zarządzania firma prowadząca skup już w 218 roku popadła w problemy finansowe. Ze spółki odszedł prezes, długi jednak zostały. Aktualnie pieniędzy od firmy domaga się ponad sto osób, a łącznie długi wynoszą ponad 20 milionów złotych. - Ja też bym chciał wiedzieć, gdzie są te pieniądze. Ja byłem okłamywany przez żonę, to ona tak naprawdę rządziła w tej firmie, to ona robiła wszystkie przelewy. Moja wina jest taka, że jej nie pilnowałem, ale ja też zostałem z niczym - opowiada były prezes firmy. "Daliśmy prokuraturze wszystko" Po rezygnacji prezesa nowy zarząd złożył zawiadomienie do prokuratury. Po tym, co zobaczyli w księgach, nie mieli wątpliwości, że ze spółki były wyprowadzane pieniądze. Sprawa trafiła do prokuratury, jednak od lat nic się w niej nie ruszyło - nie przesłuchano nawet prezesa spółki. Rolnicy wciąż nie mogą odzyskać pieniędzy za swoją pracę. - My prokuraturze daliśmy wszystko - papiery, dokumenty, cały materiał dowodowy. Dodatkowo w zawiadomieniu wypisaliśmy punkt po punkcie jakie były nieprawidłowości. Dla nich to chyba jednak za mało, bo do dzisiaj nawet nie ruszyli palcem w tej sprawie - mówi Katarzyna Rozum, jedna z oszukanych. Aktualnie spółka ma nowy zarząd, który złożył w sądzie wniosek o jej upadłość. Nie ma jednak środków na wypłaty dla rolników.