- W Belgii żołnierze dywizji generała Maczka otaczani są wielkim szacunkiem, a ich dokonania do dziś pozostają w pamięci mieszkańców wyzwolonych belgijskich miejscowości - powiedział ambasador Belgii w Polsce Jan Luykx przed pomnikiem 1. Dywizji Pancernej na Placu Inwalidów. W dniu 6 września 1944 r. 1. Dywizja Pancerna gen. Maczka jako samodzielna kolumna wojsk alianckich przekroczyła granicę francusko-belgijską wyzwalając w tym i kolejnych dniach spod okupacji hitlerowskich Niemiec belgijskie miasta m.in. Ypres, Roulers, Hooglede, Tielt, Ruysselede. - W ten sposób żołnierze dywizji generała Maczka - podkreślił ambasador Belgii - trwale zapisali się na kartach historii Belgii. Dodał, że w jego kraju niemal każdy słyszał o największym polskim cmentarzu w Lommel, gdzie znajduje się 257 mogił polskich wyzwolicieli. Luykx zaznaczył też, że w niedzielę podobne obchody upamiętniające wyzwolenie Belgii odbywają się w mieście Tielt, do którego żołnierze gen. Maczka dotarli 8 września 1944 r. W uroczystości, której organizatorem była Ambasada Belgii w Polsce, wzięli udział weterani 1. Polskiej Dywizji Pancernej, a także przedstawiciele cywilnych i wojskowych władz państwowych m.in. wiceminister obrony Stanisław Jerzy Komorowski, a także kierownik Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Janusz Krupski. Wiceminister obrony podkreślił, że w Polsce przez długie lata komunizmu nie można było oddawać "należytej czci" żołnierzom dywizji generała Maczka. - Dzisiaj mamy pełne prawo i zaszczyt nazywać Was, drodzy weterani "maczkowcy" bohaterami - mówił Komorowski. W rozmowie z PAP por. Mieczysław Lutczyk, który był osobistym gońcem generała Maczka i uczestnikiem walk o Francję, Belgię i Holandię powiedział, że "Belgowie witali polskich pancerniaków spod znaku husarskiego skrzydła z ogromną radością i entuzjazmem". - Gdy wjeżdżaliśmy czołgami do miasteczek to zrazu było cicho, ale jak tylko Belgowie usłyszeli, że to jadą Polacy to wybiegali i dawali nam tyle kwiatów, że potem nie wiadomo było, czy to czołgi jadą czy jakieś stogi siana - wspominał Lutczyk. W jego opinii, gen. Maczek był "wspaniałym dowódcą, strategiem, który nie przegrał ani jednej bitwy". - Dla żołnierzy był wymagający, ale kochał ich i żołnierze go kochali - dodał Lutczyk i przypomniał, że ostatnią wolą gen. Maczka było pochowanie go razem ze swoimi żołnierzami na cmentarzu w holenderskiej Bredzie. - Żołnierzy generała Maczka jest coraz mniej, tym bardziej warto, i to razem z nimi, upamiętniać ich bohaterską walkę - powiedział prezes Stołecznego Środowiska Żołnierzy 1. Dywizji Pancernej kpt. Janusz Gołuchowski. Według niego, obecnie w Polsce żyje zaledwie ok. 20 "maczkowców". - Więcej jest na zachodzie Europy i w Kanadzie, do której wielu z nas emigrowało - dodał Gołuchowski. W trakcie uroczystości odegrano hymny państwowe Belgii i Polski, a także wygłoszono apel pamięci, po którym żołnierze pododdziału honorowego 1. Warszawskiej Brygady Pancernej im. Tadeusza Kościuszki oddali trzykrotną salwę honorową. Po salwie w takt odgrywanego marsza "Pancerni chłopcy", którego autorem jest Feliks Konarski, złożono wieńce i wiązanki kwiatów pod pomnikiem 1. Dywizji Pancernej. 1. Polską Dywizję Pancerną organizowano w latach II wojny światowej w Szkocji. Po intensywnym szkoleniu, w składzie Pierwszej Armii Kanadyjskiej, ruszyła ona na otwarty w czerwcu 1944 r. front zachodni. Zwycięski marsz dywizji pod dowództwem gen. Maczka wiódł przez północną Francję, Belgię i Holandię aż po wielką bazę niemieckiej marynarki wojennej w Wilhelmshaven. W trakcie pierwszych walk o Belgię gen. Maczek zanotował: "historia patrzy na nas nie tylko z murów średniowiecznego miasta, z łuku bramy wejściowej, pomnika wojny 1914-1918, ale i z tysięcy krzyży na cmentarzach alianckich z poprzedniej wojny, wymijanych przez nas w pościgu. Niegdyś każdy metr ziemi wydarty w natarciu był sukcesem, okupionym masami poległych. Dziś? Taktyka szybkości triumfuje" - pisał gen. Maczek podczas akcji zdobywania belgijskiego miasteczka Ypres. Po wojnie dowódca dywizji gen. Stanisław Maczek pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii. Pozbawiony obywatelstwa polskiego, pracował jako barman w jednym z hoteli w Edynburgu. Zmarł 11 grudnia 1994 r. w Edynburgu, w wieku 102 lat.