Mazowiecki uczestniczył w pierwszej części uroczystości pożegnalnych, która odbyła się przed stołecznym pomnikiem Bohaterów Getta. - Nie znam drugiego człowieka tak skromnego, który zrobiwszy tak wiele, tak mało by pozwalał o sobie mówić. (...) Bywał kategoryczny, nie przebierał w słowach i nie znosił sprzeciwu, ale to było jakby po wierzchu. Głębiej był człowiek uważnie przyglądający się innym, życzliwy i dobry. Wszystko to składało się na jego niezwykły urok osobisty i na jego mocne przyjaźnie. Marek Edelman uważał, że to natura daje życie i przynosi śmierć, ale w nim samym była jakaś siła wewnętrzna, która wykraczała poza naturę - mówił Mazowiecki. Biorący również udział w uroczystościach Adam Michnik określił Marka Edelmana jako "polskiego Żyda i żydowskiego Polaka". - Edelman był zawsze wzorem, szanowanym podziwianym i kochanym. Łączył w sobie odwagę polskiego ułana z sarkazmem i melancholią Żyda - powiedział Michnik o swoim zmarłym przyjacielu. - Marek Edelman nie był symbolem, to był żywy człowiek, walczący i odważny - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami były ambasador Izraela w Polsce, Szewach Weiss. Według niego, Edelman jest równocześnie wspólnym bohaterem Polaków i Żydów, "symbolem specyfiki, skomplikowanych i bardzo głębokich stosunków" obu narodów. Na uroczystość pożegnalną Marka Edelmana przed pomnikiem Bohaterów Getta przybyli także m.in. prezydent Lech Kaczyński, były prezydent Lech Wałęsa, minister kultury Bogdan Zdrojewski, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz i prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, członkowie rodziny i wielu mieszkańców stolicy. Uczestnicy uroczystości pod pomnikiem Bohaterów Getta przeszli potem w kondukcie pogrzebowym na Cmentarz Żydowski, gdzie zmarły został pochowany zgodnie z ceremoniałem wojskowym. Odegrano hymn państwowy, a Kompania Reprezentacyjna oddała trzykrotną salwę honorową. Na cmentarzu zmarłego pożegnali m.in. naczelny rabin Polski Michael Schudrich, były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss, przewodniczący warszawskiej gminy żydowskiej Piotr Kadlcik, a także przyjaciele zmarłego Agnieszka Holland, Jacek Bocheński i Konstanty Gebert. "Marek Edelman zostanie w mojej pamięci przede wszystkim jako lekarz, który miał niezwykły dar diagnozowania i który z tego daru potrafił korzystać. Zostanie w mojej pamięci także jako człowiek niezwykle dowcipny, poszukujący radosnej strony życia, jako ktoś, kto nagle dzwonił i pytał: co słychać, chociaż był przecież zawsze bardzo zajęty; jako człowiek głęboko przejęty wszystkim" - mówiła dziennikarzom przybyła na cmentarz Joanna Szczepkowska. Marek Edelman - ostatni przywódca powstania w Getcie Warszawskim, uczestnik Powstania Warszawskiego, po wojnie wybitny kardiolog, opozycjonista i działacz KOR-u - zmarł 2 października w wieku 87 lat.