"Korzeniem wszelkiego zła jest chciwość" - od tych słów z listu św. Pawła do Tymoteusza sędzia SN Stanisław Zabłocki rozpoczął uzasadnianie wyroku. Sąd podkreślił, że to właśnie chciwość zaprowadziła oskarżonych za kraty. - Ta sprawa pokazuje, jak głęboki może być upadek człowieka, gdy pękną w nim hamulce moralne. Jeden z oskarżonych wręcz chełpił się dokonanym zabójstwem. Mówił, że "puknął" kobietę, która miała wysypkę. To oznaczało pozbawienie jej życia. W pamięci pozostanie nadany przez media tej sprawie kryptonim - "łowcy skór", ale też to, że skazani wycenili ludzkie życie. I to tak nisko - tysiąc złotych do podziału na czterech - mówił sędzia Zabłocki. Podkreślił on zarazem, że ta sprawa nie powinna rzutować na całokształt obrazu służby zdrowia czy pogotowia ratunkowego. Jest ona bowiem - jak zaznaczył - "malutkim, tragicznie wynaturzonym wycinkiem, mrocznym marginesem". - Pamiętajmy z tej sprawy tego sanitariusza spod Łodzi, który zeznał, że słyszano tam o handlowaniu informacjami o zgonach, ale nikomu się to w głowie nie mieściło - tak SN zakończył trwające dwie godziny uzasadnienie ogłoszonego werdyktu. Adwokaci trzech z czterech skazanych w sprawie "łowców skór" chcieli uchylenia wyroków i zwrotu sprawy sądom w Łodzi. W kasacjach do SN obrońcy Nowocienia i Kulińskiego wnieśli o uchylenie wyroków i zwrot sprawy sądowi okręgowemu. Adwokat Banasia wniósł o zwrot sprawy sądowi apelacyjnemu. Prokurator Józef Gemra był za oddaleniem kasacji i uznaniem ich za bezzasadne. Takie samo stanowisko zajął pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych - są nimi bliscy osób, które zmarły w wyniku interwencji pogotowia. Zarzuty obrony nie znalazły uznania w Sądzie Najwyższym. SN podkreślił, że adwokaci nie dowiedli, by wyroki w tej sprawie zapadły z rażącym naruszeniem prawa lub procedur. - Uzasadnienie wyroku sądu w Łodzi jest perfekcyjne - podkreślił sędzia Zabłocki. Odnosząc się do zarzutów, za które został skazany lekarz - Janusz Kuliński - SN podkreślił, że jego obowiązkiem było niesienie pomocy osobom wzywającym pogotowie. - Lekarz pogotowia ma ratować życie w nagłych przypadkach. Ma to umieć - a jeśli nie umie - nie powinien tam pracować, bo w takiej sytuacji każdy przypadek jest w istocie narażeniem życia pacjenta. Lekarz pogotowia musi podejmować szybkie decyzje i nie ma szansy konsultować się z innymi lekarzami. To prawda, ale tym bardziej musi on wiedzieć, co robi - mówił we wtorek sędzia Waldemar Płóciennik. W styczniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" i Radio Łódź ujawniły, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a być może nawet celowo zabijano pacjentów. Alarmowano, że są poszlaki, iż niektórym chorym podawano pavulon - lek zwiotczający mięśnie, co powodowało ich śmierć. W styczniu 2007 r. Sąd Okręgowy w Łodzi skazał b. sanitariuszy Andrzeja N. i Karola B. za zabójstwo 5 pacjentów. B. lekarzy Janusza K. i Pawła W. skazano za narażenie życia 14 pacjentów, którzy zmarli. Wszystkich uznano też za winnych wyłudzenia pieniędzy od rodzin zmarłych i przyjęcia od 30 do 10 tys. zł od firm pogrzebowych w zamian za informacje o zgonach. Wobec całej czwórki sąd orzekł także 10-letni zakaz wykonywania zawodów; przepadek osiągniętych korzyści majątkowych i zasądził od nich nawiązki na cele charytatywne. W czerwcu 2008 r. wyroki te utrzymał Sąd Apelacyjny w Łodzi, który oddalił apelacje obrony. W lipcu 2008 r. Sąd Okręgowy w Łodzi w innym procesie w tej sprawie skazał pięciu b. pracowników pogotowia, w tym troje lekarzy, na kary od 2 lat do 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Sąd uznał, że wszyscy pomogli w oszustwie na szkodę rodzin zmarłych pacjentów i przyjmowali pieniądze od zakładów pogrzebowych za informacje o zgonach. Wobec całej piątki orzeczono też od 15 do 10 tys. zł grzywny i przepadek osiągniętych korzyści majątkowych. Prokuratura odwołała się od wyroku, uznając kary za zbyt łagodne. Odwołania złożyli także obrońcy, którzy chcą ponownego procesu. Łódzka prokuratura nadal prowadzi śledztwo w sprawie afery i zapowiada kolejne akty oskarżenia. Śledztwo obejmuje lata 1998-2002; badanych jest ponad 2 tys. zgonów pacjentów. Główne wątki śledztwa dotyczą pozbawiania życia pacjentów przez stosowanie niewłaściwej terapii lub niewłaściwych leków, korupcji w związku z informacjami o zgonach pacjentów oraz celowego opóźniania wysyłania karetek do pacjentów. W sumie podejrzanych jest ponad 40 osób, m.in. lekarze, właściciele lub pracownicy zakładów pogrzebowych oraz byli pracownicy pogotowia.