Dyrektor szpitala odpiera zarzuty. Twierdzi, że nie ma żadnych zastrzeżeń do zespołu prowadzącego poród. Doniesienie do prokuratury złożył ojciec dziewczynki. Tuż po porodzie w płońskim szpitalu jego żona wraz z dzieckiem trafiła na oddział intensywnej terapii medycznej w płockim szpitalu. Rodzice obwiniają lekarzy za zły stan zdrowia nowonarodzonej córki, u której płoccy lekarze stwierdzili stan zamartwicy okołoporodowej. Z tego młode małżeństwo zdecydowało się na złożenie doniesienia do płońskiej prokuraturze. - Rodzice uważają, że lekarz odbierający poród dopuścił się błędu w sztuce lekarskiej. Twierdzą, że w stosownym czasie powinien on zarządzić cesarskie cięcie. Nie zrobił tego, co zdaniem składających doniesienie przyczyniło się do pogorszenia stanu dziecka - twierdzi Ewa Ambroziak, szefowa płońskiej prokuratury. Zdaniem naszej rozmówczyni w tej sprawie będzie musiał wypowiedzieć się biegły, który oceni czy poród został prawidłowo przeprowadzony. Z doniesienia wynika, że poród przebiegał ciężko i że personel nie chciał słuchać o sugestii wykonania pacjentce cesarskiego cięcia. Dziewczynka przyszło na świat nieprzytomna. Była reanimowana, a zanim do tego doszło lekarz prowadzący poród wezwał do pomocy swojego kolegę, który akurat przebywał w domu. Dziewczynka zaraz po przyjściu na świat dostała jedynie 2 punkty w skali Apgar, co oznacza, że stwierdzono u niej ciężką zamartwicę.