W przyszłym roku wejdzie w życie ustawa o wspieraniu rodziny i rodzinnej pieczy zastępczej. Ustawa ma pomóc rodzinom przeżywającym kłopoty oraz rodzinom zastępczym, stopniowo prowadząc do likwidacji dużych domów dziecka. Jej wprowadzenie wiąże się jednak z kosztami dla samorządów, które już teraz domagają się zmian w ustawie. W opinii Koalicji na rzecz rodzinnej Opieki Zastępczej zmiany te zachęcają do szukania oszczędności kosztem powierzonych rodzinom zastępczym dzieci. Jak poinformowała jej przewodnicząca Joanna Luberadzka-Gruca, Koalicja zwróciła się do premiera, aby nie zmieniać zapisów, które i tak z punktu widzenia praktyków były kompromisem. Zdaniem Luberadzkiej-Grucy, wprowadzenie zmian, które miałyby zmniejszyć koszty realizacji zapisów ustawy, nie przyniosłoby oczekiwanych oszczędności, ponieważ najprawdopodobniej spowodowałyby one, że więcej dzieci trafiałoby do instytucjonalnej opieki zastępczej, która jest nie tylko dla nich gorsza, ale także bardziej kosztowna. Ustawa wprowadza tzw. asystentów rodziny, którzy mają pomagać w rozwiązywaniu problemów wychowawczych, pokazywać jak planować domowy budżet, kierować na terapię. Asystent będzie miał pod opieką maksymalnie 20 rodzin. Dokument wprowadza też wiele ważnych rozwiązań wspierających rodziny zastępcze i rodzinne domy dziecka. Rodzinami zajmie się koordynator pieczy zastępczej, który ma kierować na terapię, warsztaty, pomagać w rozwiązywaniu problemów, zgłaszać do ośrodków adopcyjnych dzieci z uregulowaną sytuacją prawną, pomagać usamodzielniającym się wychowankom. Zgodnie z nową ustawą, zostaną zlikwidowane wszystkie istniejące dotychczas placówki przysposabiające do adopcji. W ich miejsce samorządy regionalne muszą do końca roku powołać wojewódzkie ośrodki adopcyjne. Nowelizacji ustawy chce także rzecznik praw dziecka Marek Michalak, który zwrócił uwagę, że w ustawie istnieje luka prawna dotycząca funkcjonowania niepublicznych placówek rodzinnych. Proponowana przez niego zmiana ma jednak inny charakter niż te, których oczekują samorządy.