- "Operetka" to opowieść o niezmienności świata i o tym, jak jedna maska zastępuje drugą. Zmiany okazują się nieistotne. Gombrowicz przedstawił mechanizm funkcjonowania historii ukazujący zamianę jednego ucisku na drugi. Panowanie arystokracji z feudalnym wykorzystaniem niższych klas zostało zamienione na czerwony i faszystowski terror - tłumaczył podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w warszawskim Teatrze Dramatycznym, reżyser "Operetki" Wojciech Kościelniak. Akcja dramatu Gombrowicza, napisanego na przełomie lat 50. i 60. na emigracji w Argentynie, rozgrywa się na zamku Himalaj, podczas wielkiego balu. Z Paryża przyjeżdża Fior, dyktator mody, pełen wątpliwości co do kierunku swojej pracy. Goście zostają zaproszeni do gry - docierają na zamek w workach, pod którymi kryją się zaprojektowane przez nich stroje przyszłości. Bal toczy się w najlepsze, w pewnym momencie goście zrzucają worki prezentując swoją wizję przyszłości. - Monumentalny idiotyzm operetkowy idący w parze z monumentalnym patosem dziejowym - maska operetki za którą krwawi śmiesznym bólem wykrzywione ludzkości oblicze - to byłaby chyba najlepsza inscenizacja "Operetki" w teatrze - zanotował w komentarzu odautorskim Gombrowicz. - Gombrowicz chciał, by sztuka porywała. Używał form popularnych, by opowiedzieć o sprawach istotnych - dodał reżyser. Interpretacja Kościelniaka to połączenie różnych form muzycznych: od opery przez muzykę współczesną aż po operetkę. Występują m.in.: Anna Czartoryska, Kinga Głogowska, Paweł Tucholski, Paweł Paprocki, Marcin Przybylski i Ewa Prus. Muzykę przygotował Piotr Dziubek, scenografię Damian Styrna, kostiumy Katarzyna Paciorek a choreografie Ewelina Adamska-Porczyk.