Ks. Sobolewski przypomniał, że pomysł stworzenia "okna życia", czyli miejsca, gdzie matka może pozostawić nowo narodzone dziecko, narodził się w 2006 roku w Krakowie. Z inicjatywy Caritas w 2009 roku powstało ponad 30 takich miejsc. - Prawie wszystkie duże miasta mają miejsce, gdzie zdesperowana matka może zostawić noworodka - podkreślił ks. Sobolewski. Zaznaczył jednocześnie, że "okna życia" nie są alternatywą dla możliwości zostawienia dziecka w szpitalu po porodzie. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że "okna życia" nie stanowią najlepszego rozwiązania. "Okno życia" jest alternatywą dla porzucenia noworodka na śmietniku, pozostawienia go bez koniecznej dla przeżycia opieki - powiedział ks. Sobolewski. Poinformował, że w Warszawie pozostawiono dotąd w "oknie życia" ośmioro dzieci, w Ełku dwoje i po jednym w Katowicach, Rzeszowie, Piotrkowie Trybunalskim, Kielcach, Gliwicach, Kaliszu i Tarnowie. W Krakowie, gdzie miejsce takie istnieje najdłużej, jedenaścioro. Diecezjalny duszpasterz rodzin Archidiecezji Warszawskiej ks. Tadeusz Bożełko zwrócił się z apelem, by "zamiast uśmiercić swoje dziecko albo porzucić je na śmietniku", matka znajdująca się w trudnej sytuacji pozostawiła je w "oknie życia", przy którym dyżur pełnią siostry ze zgromadzenia Rodziny Maryi. Ważne jest - jak podkreśla duszpasterz rodzin - że "matka zachowuje anonimowość i nie jest poszukiwana przez sąd, natomiast dziecko bezzwłocznie trafia do szpitala na oddział noworodków, gdzie przechodzi badania, a o jego dalszym losie decydują sąd i ośrodki adopcyjne". Warszawski duszpasterz rodzin podkreśla, że rocznie na terenie Mazowsza znajdowanych jest kilkoro martwych niemowląt. Ks. Sobolewski podkreślił, że wszystkie noworodki pozostawione w "oknach życia" są dokładnie badane, a następnie przekazywane do ośrodków adopcyjnych. Jedna z sióstr ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w Warszawie, przy którym zostało otwarte w grudniu 2008 roku "okno życia", powiedziała, że ósmy noworodek został pozostawiony tam w środę, 10 marca. Zakonnica podkreśla, że wszystkie uratowane dzieci szybko zostały adoptowane i "trafiły w dobre ręce". Zaznacza, że procedury adopcyjne przebiegają bardzo sprawnie, przypominając, że pierwszy chłopczyk pozostawiony w warszawskim "oknie życia" już po czterech tygodniach trafił do nowej rodziny. Powiedziała, że to nowi rodzice nadają adoptowanemu dziecku swoje nazwisko i wybierają mu imię.