Czachorowi dał w piątek wypowiedzenie z pracy wiceprezydent Radomia Robert Skiba. Swoją decyzję uzasadnił m.in. tym, że komendant nie podjął działań wobec dwóch strażników Straży Miejskiej, którym prokuratura przedstawiła zarzuty popełnienia przestępstwa. Wiceprezydent zwrócił też uwagę w wypowiedzeniu na "brak należytej współpracy z uwagi na konfliktową osobowość" komendanta. Czachor tłumaczył dziennikarzom, że nie zawiesił w obowiązkach strażników, bo nie zakończył jeszcze postępowania wyjaśniającego, gdyż nie otrzymał wszystkich dokumentów z prokuratury. Innym powodem odwołania komendanta było "działanie na niekorzyść gminy poprzez rozpowszechnianie w mediach informacji dotyczących funkcjonowania monitoringu miejskiego, podważających zaufanie mieszkańców do służb miejskich". B. komendant przekonywał dziennikarzy, że informacje, które na temat miejskiego monitoringu podawał w prasie jego rzecznik prasowy, były prawdziwe. Według Czachora, wypowiedzenie zawiera także uchybienia natury prawnej, dotyczące m.in. okresu wypowiedzenia. Na tej podstawie zapowiedział, że w piątek złoży pozew w sądzie pracy. Odwołany szef Straży Miejskiej określił formę swojego zwolnienia jako "skandaliczną i niespotykaną". Powiedział, że został "poniżony i upodlony". Czachor zaapelował do przewodniczącego Rady Miejskiej o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Rady w związku z - jak napisał w oświadczeniu - "bardzo poważnymi i wstrząsającymi przesłankami pozamerytorycznymi, które towarzyszyły temu zwolnieniu". Jak dodał, "kładą się one hańbą" na prezydencie Radomia Andrzeju Kosztowniaku, o czym powinni wiedzieć wszyscy mieszkańcy miasta. Nie chciał powiedzieć dziennikarzom, o co chodzi. Zapowiedział, że jeśli w ciągu dwóch tygodni nie dojdzie do nadzwyczajnej sesji, ponownie zwoła konferencję prasową i na niej ujawni szczegóły. - Te rzeczy na pewno wstrząsną Radomiem - uważa. Rzeczniczka prezydenta Radomia Katarzyna Piechota-Kaim powiedziała, że wypowiedzenie zostało wręczone zgodnie z prawem. - A jeśli są jakieś wątpliwości, to jedyną instytucją, która je może rozwiać, jest sąd pracy - dodała. O komendancie Straży Miejskiej głośno było w lokalnej prasie. Gazety pisały m.in. o jego konflikcie z grupą strażników miejskich, którzy zarzucali mu niewłaściwe traktowanie oraz o zwolnieniu z pracy strażnika, który przeszedł zabieg medyczny.