- W sumie od piątku do niedzieli gasiliśmy 11 tys. 173 takich pożarów. 532 spośród nich to pożary lasów wywołane wypalaniem traw. Przykładem jest choćby powiat szydłowiecki, gdzie spłonęło 8 ha traw i 8 ha lasu - powiedział w poniedziałek rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak. Jak dodał, w weekendowych pożarach nieużytków zginęli dwaj mężczyźni - obaj wypalali trawy. - W niedzielę najwięcej pożarów było w województwie śląskim - 639, mazowieckim - 518 i małopolskim 495 - zaznaczył. W sumie od początku marca w wyniku pożarów traw i nieużytków zginęło pięć osób, w tym strażak z Ochotniczej Straży Pożarnej w Pawłowie. - Te pożary są bardzo niebezpieczne. Nie można ich kontrolować, wystarczy zmiana kierunku wiatru lub jego prędkości i nad ogniem nie da się zapanować - zaznaczył Frątczak. Strażacy przypominają również, że tego typu pożary bardzo szybko się rozprzestrzeniają i obejmują duże obszary. Przykładowo w przypadku suchych traw ogień rozprzestrzenia się z prędkością 60 km/h. W poniedziałek doszło do pożaru traw w miejscowości Karczew, niedaleko Otwocka. - Płonie ok. 6 ha wysokich traw w pasie nadwiślańskim - dodał Frątczak. Jak zaznaczył, na razie nie ma zagrożenia dla okolicznych zabudowań. Strażacy cały czas apelują o to, aby powstrzymać się od wypalania traw i nieużytków. - Ogień niszczy bezpowrotnie siedliska motyli, ptaków, ssaków, gadów, wszystkiego, co żyje w trawie, a czego niekiedy nie widzimy - mówił Frątczak. Przypomniał, że wypalanie traw nie użyźni gleby, natomiast hamuje naturalne procesy gnicia pozostałości roślinnych oraz powoduje niepotrzebną emisję pyłów i gazów do atmosfery. Za wypalanie traw grozi grzywna, a nawet do 10 lat więzienia.