Budowa tego odcinka skończyła się w listopadzie, ale odbiory trwają do tej chwili. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz twierdzi, że tak ma być. Ursynów i Mokotów podzieliły się budową kilkusetmetrowego odcinka drogi łączącego obie dzielnice. Nie poradziły sobie jednak z koordynacją prac. Problemy pojawiły się już przy podziale prac i obowiązków. Dodatkowe zamieszanie wprowadził fakt, że obie dzielnice realizowały swoją część prac według innych przepisów - Mokotów według tzw. specustawy, a Ursynów zgodnie z przepisami, które obowiązywały wcześniej. To spowodowało różnice w sposobie odbioru drogi. Odcinek budowany przez Ursynowów musiał uzyskać zgodę na użytkowanie od Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego; Mokotów od Biura Architektury Ratusza. Droga według wstępnych planów miała zostać oddana w 2010 roku. Ostatecznie budowę zakończono w listopadzie 2011. Jednak z powodu zamieszania z przepisami, droga ciągle nie może być używana przez kierowców. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz twierdzi, że odbiory muszą trwać i trzeba jeszcze poczekać. Jak ustalił reporter radia RMF FM, problemów można było jednak uniknąć. Kilka lat temu wydzielono bowiem z Zarządu Dróg Miejskich nowy urząd - Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych. To ten urząd miał się zająć m.in. inwestycjami, które powstają na połączeniu dwóch dzielnic. Nie wiadomo, dlaczego w tym wypadku tego nie zrobił. Gdyby ratusz od początku zainteresował się sprawą lub choćby zechciał pomóc już w trakcie jej trwania, na pewno czas inwestycji udałoby się skrócić. Stadion Narodowy przed meczem o Superpuchar udało się odebrać kilku służbom w ciągu trzech dni. To była jednak sprawa "narodowa", a w tym wypadku nielubianym burmistrzom dzielnic można pokazać, kto tu rządzi.