Skonfiskowany pejzaż Renoira "Cagnes-sur-Mer" miał trafić na Zamek Królewski z warszawskiej Izby Celnej w środę po południu. - Skierowane na zamek przez konserwatora zabytków dzieło będzie tu przechowywane do czasu podjęcia przez sąd ostatecznej decyzji - wyjaśniła kustosz Zamku Królewskiego, Hanna Małachowicz, dodając że "obraz nie zostanie udostępniony zwiedzającym". Rzeczniczka placówki Małgorzata Kanownik odmówiła potwierdzenia informacji, że obraz rzeczywiście trafił do Zamku. Pierre Auguste Renoir był jednym z czołowych przedstawicieli francuskiego impresjonizmu. Przedmiotem prac artysty pozostawały głównie sceny rodzajowe z udziałem kobiet, dzieci i kwiatów. Malując obrazy o banalnej tematyce oddawał ulotność wrażeń i refleksji. Obrazy Renoira cechuje subtelna gra barw. Pejzaż "Cagnes-sur-Mer" - późne dzieło Renoira - powstał po przeprowadzce w 1907 r. schorowanego już artysty na francuskie wybrzeże Morza Śródziemnego. Obraz przedstawia zatopiony w południowym słońcu krajobraz wiejski. Na płótnie uchwycone zostało wzniesienie z łagodnie rozmieszczonymi drzewami, prowincjonalnymi domami i rozmytym horyzontem. W centralnej części pejzażu znajdują się dwie ubrane w czerwone suknie kobiety z dziewczynką. Namalowany z charakterystyczną dla artysty swobodą pędzla obraz przesycają jasne, ciepłe kolory. - Dzieło wśród zbiorów znajdujących się na Zamku Królewskim będzie stanowić pewną osobliwość, ponieważ zamek ogranicza swoje kolekcje do własnej historii - powiedział dyrektor ds. muzealnych Zamku Królewskiego Przemysław Mrozowski. - Ekspozycje są więc poświęcone czasom do okresu Księstwa Warszawskiego bądź potem legendzie Stanisława Poniatowskiego. Udzielamy obrazowi gościny jedynie na czas sporu - zaznaczył Mrozowski. - Myślę, że jeżeli Skarb Państwa przejmie dzieło Renoira, Zamek Królewski nie będzie brany pod uwagę w kwestii dalszych jego losów - powiedział. Zgodnie z polskim prawem, drogocenne dzieła sztuki mogą opuścić granice kraju jedynie za pozwoleniem wojewódzkiego konserwatora zabytków. - Mieszkanka Konstancina-Jeziorny, która próbowała wysłać obraz przesyłką pocztową do Stanów Zjednoczonych, nie informując o tym polskich władz, popełniła przestępstwo - powiedział rzecznik warszawskiej Izby Celnej, Piotr Tałałaj. - Poza tym przesyłanie obrazu zwykłą przesyłką było bardzo ryzykowne - dzieło mogło się zniszczyć lub zgubić - zaznaczył. Zgodnie z ustawą o ochronie i opiece nad zabytkami, aby uzyskać pozwolenie na wywóz dzieła sztuki starszego niż 50 lat, którego wartość przekracza 40 tys. złotych, należy zapłacić 25 proc. jego ceny. - Nadając obraz w zwykłej paczce wysyłający uniknąłby kosztownej opłaty - mówił Tałałaj. W przypadku powstałego po 1907 roku dzieła Renoira, który w styczniu na aukcji został wystawiony za 900 tys., a ostatecznie sprzedany za 700 tys. złotych, taka opłata wyniosłaby więc 175 tys. złotych. Tałałaj powiedział, że "celnikom nie tylko w Polsce, ale w ogóle na świecie, rzadko zdarza się zatrzymywać tak drogocenne obrazy". Choć obraz, jak zaznaczył, nie był skradziony, nie wiadomo, do kogo miał trafić po opuszczeniu granic Polski. Przemytnik, bo tak w świetle prawa od czasu zatrzymania cennej przesyłki jest traktowany nadawca paczki, mógł wysłać obraz zarówno do osoby, która tę aukcję wygrała, jak i do kolejnego domu aukcyjnego. Nie wiadomo, czy nadająca przesyłkę mieszkanka Konstancina-Jeziorny była właścicielką obrazu. - Jednak będzie odpowiadać za popełnione przestępstwo - mówił rzecznik stołecznej Izby Celnej. Tałałaj poinformował również, że zapisane w ustawie sankcje za przemycanie zabytków przewidują karę grzywny, pozbawienia wolności do pięciu lat oraz przepadek zabytku. O tym więc, jakie będą dalsze losy pejzażu Renoira, zadecyduje sąd. - Jeżeli decyzją sądu obraz przejdzie na własność państwa polskiego, dalsze decyzje dotyczące obrazu będzie podejmować minister kultury i dziedzictwa narodowego - podkreślił.