Posterunkowy Hubert Pluta (29 l.) - jak relacjonuje "Super Express" - od siedmiu miesięcy w policji - postanowił zareagować. Wstał, wylegitymował się i poprosił o spokój. Wtedy niespodziewanie został uderzony przez Michała K. Bandzior o mały włos nie skatował go na śmierć. Później prokuratura uznała, że... oprawca ma być wolny! - Krzyk, panika, lament, płacz dzieci - mówi "Super Expressowi" Mirosław, który pomógł policjantowi. Nie chce pokazywać twarzy. Boi się o żonę i dzieci. Południe, Warszawa. Mirosław jedzie do pracy na pl. Bankowy autobusem 190. Nagle wyrastają przed nim Michał K. (21 l.) i Paweł H. (20 l.), Są pijani. - Na dzień dobry zebrałem od nich słowną wiąchę - opowiada Mirek. - Wiec mówię do nich: panowie, dzieci jadą. nie przeklinajcie. - A co ty k....policjantem jesteś? - pytają mnie. - Zaraz ci tu dojeb...... - wrzeszczą. Całe zajście - jak relacjonuje dalej " Super Express" - obserwuje posterunkowy Hubert Pluta, który też jedzie do pracy. Podchodzi do rozjuszonego Michała K. Przedstawia się, pokazuje legitymację policyjną i prosi o spokój. Ale łobuz śmieje się w twarz funkcjonariuszowi. I zaraz potem z całą siłą uderza głową w twarz policjanta. Posterunkowy pada nieprzytomny. Z torby wypada mu służbowa czapka. Bandyta zaczyna kopać go w brzuch. Wtedy Mirek odpycha łobuzów od leżącego gliniarza. Ci są jednak jak w amoku. Rzucają się na pasażera - pisze " Super Express" . Mirek ma uraz kręgosłupa, posiniaczone ramię i nogę. Jest pogryziony! Tylko zwyrodnialcy - Michał K. i jego kumpel czują się świetnie. Chociaż policja wnioskowała o tymczasowe aresztowanie, bandyci dostali dozór policyjny! A przecież obaj posiadają bogatą przeszłość kryminalną. Są m.in. notowani za kradzieże - informuje " Super Express" Wczoraj - jak podaje gazeta - minister sprawiedliwości polecił warszawskiej Prokurator Apelacyjnej wszcząć postępowanie dyscyplinarne wobec prokuratora, który podjął decyzję o niewystąpieniu z wnioskiem, o tymczasowy areszt dla bandytów.