Pomysł książki odwołuje się do teorii Tomasza Sikorskiego - artysty i teoretyka sztuki - o pokrewieństwie między niektórymi dziełami sztuki współczesnej a wywodzącymi się z Dalekiego Wschodu koanami. Koany to krótkie przypowieści lub zestawienia pojęć, które wykorzystywane są przez buddyjskich nauczycieli duchowych do uzmysłowienia uczniom paradoksów istnienia. Sikorski uważa, że podobnie działają niektóre dzieła sztuki współczesnej - uczucie, jakie u widza wywołuje stworzone przez artystę połączenie obrazów, dźwięków, przedmiotów powinno wyrwać go z rutyny postrzegania. Prace, które znalazły się na poprzedzającej wydanie książki wystawie "Koany w Elektrowni" (wrzesień 2009, Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej "Elektrownia" w Radomiu), można interpretować jako zagadki dla widza, w których nie chodzi o odpowiedź, lecz o przyjemność zgadywania. - Zarówno koan, jak i działo sztuki potrafią zmusić odbiorcę do porzucenia dychotomii, pewników wiedzy i nawyków myślenia. I koany, i dzieła sztuki zmuszają do przekraczania granic intelektu, uwalniają z plątaniny słów i schematów myślowych. Użyte środki są odmienne, ale efekt działania jest ten sam - wyjaśnia Sikorski przypominając, że dzieła-zagadki o koanicznej naturze pojawiają się rzadko i w twórczości tylko nielicznych artystów. Na gruncie polskim pojedyncze utwory o takim charakterze zaczęły być widoczne w połowie lat 80. Wiele dzieł tego rodzaju przyniosły ostatnie dwie dekady. Na wystawie "Koany w Elektrowni" zaprezentowane zostały dzieła Janusza Bałdygi, Mirosława Bałki, Marcin Berdyszaka, Andrzeja Dłużniewskiego, Leszek Golca, Koji Kamoji, Leszek Knaflewskiego, Piotra Kurka, Ryszarda Ługowskiego, Tomasz Sikorskiego, Marka Sobczyka i Robert Szczerbowskiego. Książka "Koany w Elektrowni. Dzieło sztuki jako koan" gromadzi materiały z sesji naukowej pod tym samym tytułem, która odbyła się w Radomiu w październiku 2009 roku. Znalazły się w niej teksty Tomasza Sikorskiego, Jacka Dobrowolskiego, Michała Fostowicza, Macieja Góralskiego, Przemysława Trzeciaka, Ireny Rychłowskiej, Krzysztofa Jureckiego, Adama Soboty i Andrzeja Saja. Zebrane teksty na przykładach z całej historii sztuki - od starożytnych Chin, przez Leonarda da Vinci po Marcela Duchampa - pokazują, że teoria o koaniczności sztuki może otwierać nowe drogi jej interpretacji. Potraktowanie dzieł sztuki jako rodzaju ćwiczenia duchowego pozwala ominąć pytania: "Co artysta miał na myśli?", "Jak można to zinterpretować?", które bardzo często muszą pozostać bez odpowiedzi. Jak piszą autorzy książki, dzieło sztuki, podobnie jak koan, nie musi być zrozumiałe, a jego znaczenie i działanie może się opierać właśnie na niemożności zrozumienia, trudności interpretacji. Książka "Koany w Elektrowni. Dzieło sztuki jako koan" ukazała się nakładem Mazowieckiego Centrum Sztuki Współczesnej "Elektrownia" w Radomiu.