- Organa administracji działały w tej sprawie sposób nieprofesjonalny, przewlekając sprawę od 1948 r. aż do obecnych czasów - powiedziała sędzia NSA Irena Kamińska w uzasadnieniu wyroku, który jest ostateczny. Joanna Beller od początku lat 90. starała się odzyskać nieruchomość ojca przy ul Senatorskiej 6 w Warszawie (o szacunkowej wartości ponad 100 mln zł). Na mocy tzw. dekretu Bieruta z 1945 r. miasto stało się właścicielem miejskich gruntów. Dekret pozwalał jednak byłym właścicielom na uzyskanie prawa wieczystej ich dzierżawy. W 1948 r. wystąpił o to ojciec pani Beller. Choć w 1949 r. odmówiono mu tego, to decyzja nie została mu nigdy formalnie doręczona. W 1990 r. Joanna Beller, jako jedyny spadkobierca, zaczęła wyjaśniać stan prawny budynków i gruntu. Równocześnie toczyło się kilka przedłużających się postępowań, co skłoniło ją do złożenia skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W 2005 r. ETPC uznał, że "całkowity czas trwania skarżonego postępowania przekroczył rozsądny termin", a Polska naruszyła międzynarodową konwencję. W lipcu 2009 r. wojewoda mazowiecki umorzył postępowanie odwoławcze z wniosku ZUS od decyzji o ustanowieniu prawa użytkowania wieczystego na rzecz Joanny Beller. Wojewoda uznał, że ZUS ze względu na brak tytułu prawnego do nieruchomości nie jest stroną tego postępowania. W grudniu 2009 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił skargi ZUS i prokuratury na tę decyzję. Skarżący podnosili, że niemal zupełnie zniszczony pałac odbudowano po wojnie za państwowe pieniądze, a na działce przyznanej Beller jest tylko część budynków, które leżą na kilku działkach, do których ZUS ma tytuł prawny. W czwartek NSA oddalił skargi kasacyjne ZUS i prokuratury, które domagały się uznania tej decyzji wojewody za nieważną. NSA podkreślił, że badał tylko to, czy ZUS może być stroną postępowania i uznał, że WSA miał rację. NSA dodał, że kwestionowane działki sąsiadują ze sobą, ale nie zachodzą na siebie. - 20 lat czekałam na tak wyrok - mówiła wzruszona Beller dziennikarzom. - Przez cały ten czas marzyłam, by przespać choć jedną noc w moim domu, choćby na podłodze - dodała. Podkreśliła, że nieruchomość nigdy nie została skutecznie zabrana jej ojcu, który figurował cały czas w księdze wieczystej. Dodała, że do odbudowy doszło dzięki zawarciu przez jej ojca umowy z państwową firmą na bezpłatną dzierżawę w zmian za podniesienie gmachu ze zniszczeń. Zdaniem pani Beller, ZUS zajmuje teraz jej nieruchomość bez umowy i może ona np. wystąpić o należny jej czynsz. Reprezentujący panią Beller radca prawny Marek Nałęcz powiedział, że złożono już pozew wobec ZUS o wydanie nieruchomości - co nie zamyka drogi do negocjacji z ZUS o polubowne załatwienie sprawy. - Pani Belller jest otwarta na propozycje - dodał adwokat. Ona sama oświadczyła, że ma nadzieję, iż "nie dojdzie do drastycznych momentów". - Nie komentujemy sprawy, bo nie jesteśmy stroną postępowania, jak stwierdził NSA - powiedział rzecznik ZUS Przemysław Przybylski.