Nowy system alarmowy ma zastąpić obecnie funkcjonujące w mieście wysłużone syreny. Dotychczas zainstalowano 25 nowych punktów alarmowych, które oprócz sygnałów dźwiękowych, mogą przekazywać komunikaty głosowe. W sytuacji zagrożenia warszawiacy dowiedzą się, co się dzieje, jaki obszar i w jakim czasie powinni opuścić oraz w którym kierunku się udać. - To szczególnie ważne dla tych mieszkańców, którzy nie wiedzą, dlaczego syrena została włączona. Ostatnio uruchamiamy je przy okazji różnych świąt. Chcemy uniknąć takiej sytuacji, że w przypadku zagrożenia włączymy syrenę, a mieszkańcy w pamięci będą szukać co to za święto i czy czasami nie trzeba stanąć na baczność - powiedziała dyrektor biura bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego ratusza Ewa Gawor. W 2009 roku zainstalowano w stolicy 25 punktów alarmowych oraz stworzono system ich nadzoru i zarządzania. 13 takich punktów znalazło się w Śródmieściu, a reszta - w innych dzielnicach: po dwa na Białołęce, Mokotowie i na Pradze Południe, a po jednym w Rembertowie i Wawrze oraz na Targówku i Bielanach. W tym roku, po zorganizowanym przetargu, planowane jest zainstalowanie kolejnych 35 takich urządzeń. Najwięcej z nich ma pojawić się w centrum miasta, także na praskim brzegu Wisły - w bezpośrednim sąsiedztwie budowanego Stadionu Narodowego. Jak powiedziała Gawor, zamontowanie 25 punktów alarmowych kosztowało dotychczas ponad 700 tys. zł. Ich sieć ma być rozwijana - w tym roku miasto przeznaczy na ten cel kolejne 700 tys. zł. Jak dodała, stare syreny są własnością wojewody, który przekazuje miastu na ich utrzymanie ok. 50 tys. zł rocznie. - Nie inwestujemy już w ten system. Pieniądze wojewody przeznaczane są tylko na jego podtrzymanie, czyli naprawy lub wymianę niektórych z nich - powiedziała.