Francuzi mają swoją Mariannę, kobietę będąca nad Sekwaną alegorią wolności, wywodzącą się jeszcze z czasów rewolucji francuskiej. Choć kobieta ta nigdy nie istniała, jej wizerunek widnieje dziś m.in. na znaku Legii Honorowej i jednofrankowej monecie. - Popiersie Marianny zdobi też siedziby dziesiątek francuskich merostw, a od 1999 roku logo z jej sylwetką można znaleźć na wszystkich dokumentach ministerialnych - opowiada Francuz Pascal Brodnicki. Czy taki symbol mamy nad Wisłą? - Tak, ale zupełnie nieeksploatowany - doszli do wniosku pracownicy ratusza, którzy postanowili ożywić syrenkę. - Mogła by być ona alegorią naszej waleczności, przecież mieczem i tarczą, które dzierży w dłoniach, miała bronić Warszawy - mówi historyk Darek Myrcha. - To piękny, romantyczny symbol z długimi tradycjami, którego zazdrościć nam może po cichu wiele europejskich miast. Wielkie odrodzenie Ratusz - jeszcze nieoficjalnie - zapowiada wielką akcję wzniesienia pięknej syreny na piedestały. - Popieram te zamiary. Pałac, choć nosi nazwę "Kultury" jest przerażający i przyda nam się jeszcze jeden symbol - komentuje Władysław Bartoszewski, jeden z najbardziej zasłużonych warszawiaków. Eksperci od wizerunku są jednak zgodni, że z syrenką coś trzeba zrobić. - Mimo młodego wyglądu i nieprzemijającej urody, zdecydowana większość warszawiaków widzi w niej zmęczoną, niedołężną, starszą panią, która stoi sobie gdzieś po cichu i odcina kupony od przeszłości - mówi Patryk Kalinowski, konsultant od PR i public affairs. Jego zdaniem, syrenka musi przejść kurację w salonach odnowy biologicznej oraz zaliczyć wykłady na temat potęgi dzisiejszego marketingu. - Chodzi oczywiście o odnowę wizerunku i zmianę postrzegania tej legendarnej postaci. Syrenka musi ożyć, by stać się na nowo symbolem miasta, a to wymaga nakładu pracy - mówi specjalista ds. reklamy Marcin Korzeb. - Warszawiacy nie traktują syrenki jak swojej. Tak naprawdę do niczego nie jest im potrzebna. Trzeba to zmienić, a da się to zrobić dzięki silnej, pozytywnej akcji promocyjnej - dodaje Katarzyna Ratajczyk, dyrektor Biura Promocji Miasta. Jaka ona jest? Pierwsze kroki już zrobiono. Magazyn "Machina" wraz z ratuszem postanowili odnaleźć odpowiednik pomnikowej syreny wśród warszawiaków. Tak jak w przypadku Marianny, w którą od lat 70. wcielają się sławne Francuzki, m.in. Catherine Deneuve, Brigitte Bardot, Mireille Mathieu i Laetitia Casta, pod uwagę brano tylko znane twarze. - Zdecydowaliśmy, że oprócz nazwiska, kobieta ta charakteryzować ma się pięknym, syrenim głosem i wyobraźnią. Padło na Edytę Górniak, która zgodziła się przywdziać syrenie atrybuty i wziąć udział w sesji zdjęciowej - opowiada Piotr Metz, redaktor naczelny magazynu. Czy piosenkarka przekona warszawiaków do wskrzeszenia syreny jako symbolu miasta? A może kobieta ryba powinna być ruda albo być blondynką? - Na pewno to nie może być Doda! Ja bym widział raczej taką Nataszę Urbańską, która ma zmysłowy głos i piękne ciało - uważa Tomek, student UW. Zdaniem Marty Matli, specjalisty ds. wizerunku, nie ma idealnego odpowiednika wśród żyjących gwiazd. Każdy ma inne wyobrażenie o syrence. Dla jednych jest symbolem delikatności i kobiecości, dla innych silną i odważną wojowniczką zupełnie przypadkowo posiadającą zgrabne kształty. - Górniak to dość trafny wybór - mówi pani Marta. - Edytę postrzegam jako osobę spokojną, ale silną zarazem. To chyba pasuje do syrenki, podobnie jak jej nieprzeciętna uroda. Wzór do naśladowania Takie same cechy posiadał podobno także pierwowzór syrenki, czyli Krystyna Krahelska, piękna i odważna sanitariuszka, która poległa w drugim dniu Powstania Warszawskiego. - To ona pozowała rzeźbiarce Ludwice Nitchowej. Z tej współpracy wynikł pomnik syrenki stojący dziś nad Wisłą niedaleko mostu Świętokrzyskiego - mówi varsavianista Jarosław Zieliński. Monument swoją premierę miał 15 sierpnia 1939 roku. Wtedy, szesnaście dni przed wybuchem II wojny światowej, prezydent Warszawy Stefan Starzyński, uroczyście zrzucił z syrenki płachtę, która skrywała jej wdzięki. - Można śmiało powiedzieć, że syrenka jest tak samo atrakcyjna jak kiedyś. Z tym, że dzisiaj są inne czasy i urodzie trzeba pomagać. Dobry PR załatwiłby sprawę... - dodaje Korzeb.