Z okazji 5-lecia Instytutu w czwartek odbyło się uroczyste otwarcie pawilonu, gdzie zainstalowano urządzenie. Jest to pierwszy tomograf PET zainstalowany w Warszawie. Ulokowany na warszawskiej Pradze WIM to szpital o dużym potencjale leczniczym i badawczym, wyposażony w nowoczesną aparaturę. Jest dostępny dla wszystkich ubezpieczonych - w zeszłym roku przyjął prawie 60 tys. pacjentów. Zaprezentowany przez doktora Mirosława Dziuka pozytonowy tomograf emisyjny z tomografem komputerowym (PET-CT) łączy dwie nowoczesne metody badania. Tomograf komputerowy pozwala uzyskać wyjątkowo dokładny obraz anatomiczny tkanek i narządów, a bardzo czuła pozytonowa tomografia emisyjna - wykryć obecność gromadzących radioaktywny izotop nieprawidłowych tkanek, np. niewykrywalnych innymi metodami drobnych przerzutów nowotworowych. Pacjentowi podaje się roztwór znakowanej promieniotwórczym izotopem fluoru glukozy (strzykawka musi być osłonięta gruba warstwą wolframu). Podczas trwającego godzinę odpoczynku przed badaniem znakowana izotopem glukoza gromadzi się w najbardziej aktywnych tkankach - w normalnych warunkach są to głównie serce i mózg. Podczas rozpadu izotopu emitowane są elektrony i cząstki antymaterii - pozytony. Dzięki pierścieniowi detektorów można zarejestrować promieniowanie i nałożyć jego rozkład na obraz ciała z tomografu komputerowego. Pacjent przestaje być radioaktywny po około 6 godzinach od podania izotopu. Badanie całego ciała trwa około 20 minut, jednak z powodu ograniczonej dostępności i szybkiego rozpadu izotopu dziennie można przebadać 7-8 osób. Na ten rok NFZ zakontraktował badanie 1111 pacjentów. Na razie skaner jest uzależniony od regularnych, codziennych dostaw szybko rozpadającego się izotopu z Berlina - pojemnik ze znakowaną radioaktywnym fluorem glukozą przylatuje samolotem, a do szpitala trafia około godziny 13.00. W przyszłości na terenie szpitala ma powstać cyklotron do produkcji izotopu - pozwoli to badać więcej osób, jednak ze względu na koszty tej inwestycji cena badań raczej nie spadnie (teraz NFZ płaci za badania 4,5 tys. złotych. Choć cena wydaje się wysoka, czułość i dokładność metody oznacza nie tylko korzyść dla chorych, ale też duże oszczędności finansowe - nie trzeba długo trzymać chorego w szpitalu ani poddawać go żmudnym badaniom mniej skutecznymi metodami. Diagnoza może być postawiona lepiej i wcześniej, co obniża koszt leczenia i zwiększa jego skuteczność. Skaner sfinansowała prywatna firma Euromedic International - koszt aparatury to około 15 mln zł, dodatkowo potrzebne było wybudowanie odpowiedniego pawilonu. Jak twierdzi prezes Piotr Janicki z Euromedic Polska, dzięki prywatnym inwestorom badania są dwa razy tańsze - podatnicy nie muszą inwestować w aparaturę, a NFZ płaci za każde badanie tyle samo, co w placówkach państwowych. Zdaniem specjalistów, jeden skaner PET powinien przypadać na 2 miliony potencjalnych pacjentów - czyli w Polsce powinno ich być co najmniej 15. Na razie są 4: w Warszawie, Bydgoszczy, Gliwicach i Wrocławiu. Dla porównania w Niemczech jest 80 skanerów PET, a we Francji - 60. Na razie PET-CT służy przede wszystkim do badania chorych z nowotworami, jednak w przyszłości, dzięki nowym znacznikom i szerszej dostępności, mógłby znaleźć zastosowanie także w diagnostyce chorób serca i mózgu, na przykład bardzo wczesnym wykrywaniu choroby Alzheimera.