Do interwencji policji doszło w czwartek około godziny 15.30 w bloku przy ulicy Polskich Skrzydeł. Policjanci mieli pomóc załodze pogotowia, która została wezwana do młodego mężczyzny przez jego rodzinę. - 33-latek zachowywał się nerwowo i agresywnie wobec lekarzy, którzy przyjechali na miejsce. Ratownicy poprosili o przyjazd policji. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, mężczyzna wyciągnął broń i postrzelił jednego z nich - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji st. asp. Mariusz Mrozek. Blok został odgrodzony przez policję. Na czas akcji część mieszkańców, około 100 osób, została ewakuowana. W bloku odcięto prąd i gaz. Na miejsce wezwano antyterrorystów, a także straż pożarną i pogotowie. - Kiedy policjanci przygotowywali się do akcji, ze środka mieszkania usłyszeli huk. Natychmiast wyważyli drzwi i weszli do środka używając granatów hukowo-błyskowych - powiedział Mrozek. Przewieziony do szpitala Poinformował, że 33-latek, który przebywał w mieszkaniu sam, postrzelił się w głowę. - Na miejscu udzielona została mu pomoc medyczna, a następnie, w policyjnej asyście, został karetką przewieziony do szpitala. Prawdopodobnie usiłował targnąć się na własne życie - powiedział Mrozek. Budynek m.in. klatkę schodową oraz piwnice cały czas przeszukują policyjni pirotechnicy. - Sprawdzamy miejsca, do których ten mężczyzna wcześniej mógł mieć dostęp - wyjaśnił policjant. Poinformował, że miejskie centrum zarządzania kryzysowego przygotowało dla ewakuowanych osób pomieszczenia w pobliskiej szkole. Jest tam ciepły posiłek oraz napoje. Niektórzy mieszkańcy znaleźli schronienie m.in. u znajomych. - Zagrożenie zostało zminimalizowane. Mieszkańcy mogą czuć się bezpiecznie. Wkrótce będą mogli wrócić do swoich mieszkań - podkreślił policjant. Źródło: TVN24/x-news Leczył się psychiatrycznie Sąsiedzi 33-latka podkreślają, że zawsze był bardzo tajemniczą postacią. - Właściwie z nikim się nie kontaktował - powiedziała reporterowi RMF FM jego sąsiadka z dołu, którą pierwszą wraz z dzieckiem ewakuowano z bloku. - Mieszkam tu 12 lat i nie wiem nawet jak ma na imię. Syn naszej sąsiadki, ale taki trochę wyobcowany człowiek. Zawsze wyglądał trochę dziwnie. Z nikim nie chciał rozmawiać. Taki był, po prostu dziwny - przyznają inni. Z nieoficjalnych informacji przekazanych dziennikarzom przez sąsiadów mężczyzny, który był kamieniarzem wynika, że w przeszłości leczył się on psychiatrycznie. Z policyjnych ustaleń wynika, że 33-latek posiadał broń nielegalnie. - Będziemy ustalać wszystkie okoliczności tego zdarzenia. Wszystko wskazuje na to, że doszło do awantury mężczyzny z jednym z członków rodziny - powiedział rzecznik KSP. Rannemu funkcjonariuszowi, który został przewieziony do szpitala, nie zagraża niebezpieczeństwo. W wyniku postrzału został ranny w policzek i bark. - Tak niepozorna wydawałoby się, wręcz rutynowa, interwencja pokazuje jak niebezpieczna jest służba policjantów. Zawsze muszą się liczyć z tym, że ich życie może być zagrożone - powiedział Mrozek. Ocenił, że akcja antyterrorystów została przeprowadzona w szybki i profesjonalny sposób. Sprawę bada stołeczna prokuratura. Źródło: TVN24/x-news