Nowakowski poinformował na konferencji prasowej, że jego sztab wyborczy podjął inicjatywę utworzenia patroli obywatelskich, które podczas drugiej tury wyborów na prezydenta Płocka będą monitorowały i dokumentowały ich przebieg. Zdaniem Nowakowskiego, do patroli mogłyby dołączyć osoby reprezentujące jego kontrkandydata, ubiegającego się ponownie o reelekcję prezydenta Płocka Mirosława Milewskiego z PiS. Milewski, który potępił kupowanie głosów, uznał pomysł patroli obywatelskich za efekciarski. Szef jego kampanii, zarazem wiceprezydent Płocka Dariusz Zawidzki, stanowisko Nowakowskiego nazwał populistycznym i bezczelnym. Podkreślił, że zawiera ono insynuację, iż w czasie drugiej tury wyborów na prezydenta miasta to osoby popierające Milewskiego mogą być zamieszane w kupowanie głosów. W niedzielę przed jednym z lokali wyborczych w Płocku policja zatrzymała dwie osoby. W sprawie tej zarzut "wyborczej korupcji" usłyszał 31-letni mężczyzna, podejrzany o to, że zapłacił 53-letniej kobiecie 20 zł za oddanie głosu na konkretnego kandydata na radnego. Kobieta przyznała się do przyjęcia pieniędzy. Mężczyzna odmówił składania wyjaśnień. Zastosowano wobec niego dozór policyjny. - Handel głosami to jest coś nagannego, wręcz skandalicznego, zafałszowuje obraz swobodnych wyborów - oświadczył Milewski. Dodał, że potrzebne są zmiany w prawie, zwłaszcza dotyczące nieuchronności konsekwencji, grożących za tego typu przestępstwo, np. wprowadzenie kary w formie rocznej, nieodpłatnej pracy na rzecz miasta przez osobę, której udowodniono wyborczą korupcję. Milewski zapewnił, że zwróci się do policji i straży miejskiej, by w związku z informacjami o kupowaniu głosów w pierwszej turze wyborów samorządowych "przyjrzeli się" bardziej szczegółowo tej sprawie w drugiej turze, prosząc np. o pomoc sąsiednie jednostki policji. - Uczciwość życia publicznego była, jest i będzie dla mnie numer jeden - dodał prezydent Płocka. W zapytaniu poselskim Nowakowski zwrócił się do ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera z prośbą o szczegółową informację na temat działań policji w czasie pierwszej tury wyborów samorządowych w Płocku oraz o "wyjaśnienie powodów, dla których policja nie podjęła skutecznych działań, które uniemożliwiłyby "handel głosami". - Proszę również o właściwe przygotowanie i zabezpieczenie odpowiednich służb, których zadaniem byłoby zapobieżenie podobnemu procederowi w II turze wyborów prezydenckich w Płocku - napisał Nowakowski. Na konferencji prasowej Nowakowski oświadczył, że informacje o kupowaniu głosów, o "dziwnych grupach, które były dowożone do lokali wyborczych" zgłaszali m.in. sami mieszkańcy Płocka, biorący udział w głosowaniu. - Zbulwersowani mieszkańcy nie doczekali się skutecznej akcji policji - powiedział Nowakowski. Dodał, że z pojawiających się informacji wynika, że proceder kupowania głosów "zakrojony był na bardzo, bardzo szeroką skalę". Nowakowski wyjaśnił, że zwrócił się do MSWiA o "objęcie szczególnym nadzorem Płocka" w II turze wyborów samorządowych, gdyż sytuacja z kupowaniem głosów nie może się powtórzyć. Zaznaczył, że z prośbą o właściwe nadzorowanie przebiegu głosowania przez straż miejską zwróci się też do Milewskiego, jako prezydenta Płocka. - Ja nikogo nie podejrzewam. Po prostu nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby to (kupowanie głosów - przyp. red.) się powtórzyło - uściślił Nowakowski. Nowakowski i Milewski przyznali w czwartek, że do ich sztabów docierały w wyborczą niedzielę informacje o podejrzanych przypadkach, które mogły dotyczyć kupowaniu głosów. Policja zapewniała w niedzielę, że każdy sygnał o podejrzeniu kupowania głosów był sprawdzany, jednak udało się potwierdzić tylko jeden przypadek. Rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak powiedziała, że gdy pismo wpłynie, resort się z nim zapozna, przeanalizuje i podejmie ewentualne decyzje.