Jak poinformował rzecznik NIK Paweł Biedziak, z kontroli wynika m.in., że tylko w trzech z 35 skontrolowanych gmin - Bodzentynie, Gdyni i Gnieźnie - place zabaw i piaskownice były odpowiednio chronione. - Ponad połowa placów zabaw dla dzieci i prawie wszystkie piaskownice są narażone na zanieczyszczanie spowodowane przez zwierzęta. Ze 114 kontrolowanych piaskownic 93 proc. i spośród 137 placów zabaw - 52 proc. nie miało ogrodzeń ani innych zabezpieczeń przed zwierzętami (piaskownice nie były m.in. zabezpieczane na noc - przyp. red.). Bawiące się tam dzieci narażone były na kontakt ze zwierzęcymi zanieczyszczeniami - poinformował Biedziak. Kontrolerzy stwierdzili, że tylko w niektórych gminach piasek w piaskownicach wymieniano częściej niż raz w roku - np. w Chorzowie trzykrotnie, a w Knurowie, Ogrodzieńcu i Dusznikach-Zdroju dwukrotnie. Ograniczanie wymiany piasku do jednej w roku tłumaczono brakiem środków finansowych, bieżącym zbieraniem zanieczyszczeń z piaskownic i ewentualnym dosypywaniem do nich piasku świeżego. Narastający problem dzikich wysypisk Kontrolerzy w swoim raporcie zwrócili również uwagę na narastający problem dzikich wysypisk śmieci, które są dużym zagrożeniem dla środowiska. Na terenie większości skontrolowanych gmin natknęli się właśnie na takie nielegalne składowiska odpadów. - Niepokoi liczba dzikich wysypisk - w Gdyni i Kielcach kontrolerzy doliczyli się kilkuset takich miejsc składowania śmieci, w Poznaniu nawet kilku tysięcy. Ich likwidacja kosztowała gminy 5,1 mln zł, a w jej trakcie wywieziono ok. 5,3 tys. ton odpadów. Z ustaleń NIK wynika, że w 15 gminach w miejsce wywiezionych śmieci szybko pojawiły się nowe, w tym takie, które można zakwalifikować do niebezpiecznych. W dodatku nie wszystkie gminy likwidowały dzikie wysypiska, tłumacząc się brakiem środków - np. Koniecpol, Łazy, Myszków, Szczyrk, Węgorzewo - zaznaczył Biedziak. Wójtom brakuje wiedzy o umowach Z raportu NIK wynika, że większość wójtów nie jest w stanie wyegzekwować na swoim terenie zgodnego z przepisami postępowania z odpadami komunalnymi. - Przede wszystkim brakuje im wiedzy o umowach między właścicielami terenów a przedsiębiorcami zajmującymi się wywozem nieczystości. Urzędnicy powinny prowadzić dokładną ewidencję takich umów, tymczasem w 12 gminach ewidencji w ogóle nie założono lub zrobiono to zbyt późno, a w 16 występowały w niej takie braki lub błędy, że uniemożliwiało to sprawdzenie, czy właściciel posiada ważną umowę. Tylko trzy miasta - Żywiec, Olecko, Poznań - zorganizowały w takich sytuacjach zastępczy odbiór odpadów, choć kontrola NIK pokazała, że właściciele bez umów byli prawie we wszystkich gminach - poinformował rzecznik Izby. Ograniczony dostęp do publicznych toalet Kolejnym problemem na który zwracają uwagę kontrolerzy jest ograniczony dostęp do publicznych toalet. Prawie wszędzie jest ich za mało. - W skontrolowanych gminach w 2011 r. na jedną toaletę publiczną przypadało średnio 11,9 tys. mieszkańców, podczas gdy np. w Wielkiej Brytanii - 600. Spośród skontrolowanych gmin jedynie 11 wybudowało w ostatnich latach nowe szalety, a ich łączna liczba nie przekroczyła 21. W wielu miejscowościach normą jest sytuacja, gdy publiczne toalety są sezonowo nieczynne albo zamykane w dni wolne od pracy, działają tylko w określonych godzinach i nie są dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych - zaznaczył Biedziak. Zbyt mała ilość koszy na odpady Z raportu NIK wynika też, że powszechny jest brak informacji dla mieszkańców i turystów o lokalizacji toalet. W 17 skontrolowanych miejscowościach było też za mało koszy na odpady, w niektórych ustawiano je tylko w miejscach reprezentacyjnych, zaniedbując peryferia, np. w Kielcach czy Ogrodzieńcu. Z kolei tylko w 10 gminach umieszczano specjalne kosze dla właścicieli psów, ale nie zawsze w wystarczającej liczbie. Tylko cztery gminy urządziły specjalne wybiegi - toalety dla psów.