Sprawa Katarzyny Barszczewskiej i Andrzeja Dudy stała się głośna po tym, jak w kwietniu ubiegłego roku urzędnik z USC Praga-Północ w Warszawie odmówił udzielenia im ślubu, ponieważ uznał, że kobieta dziwnie się zachowuje. Sąd zgodził się na ich ślub Narzeczeni podkreślali, że kobieta cierpi na dziecięce porażenie mózgowe, jest niepełnosprawna fizycznie, ma pewne problemy z mówieniem, ale nie jest chora psychicznie ani ubezwłasnowolniona przez sąd. Sprawa trafiła do sądu - w styczniu tego roku zapadła decyzja, że mogą wziąć ślub. Do ceremonii doszło w sobotę w USC Praga-Północ w Warszawie. - Marzyłem o tym dniu i ten sen się spełnia - mówił dziennikarzom pan młody już po złożeniu przysięgi małżeńskiej. Panna młoda podkreślała, że to najszczęśliwszy dzień w jej życiu. Pytana o wcześniejsze trudności z zawarciem małżeństwa, powiedziała: "Chcielibyśmy zapomnieć o tym, co było i zacząć wszystko od nowa". Świadkiem RPO Irena Lipowicz Po ceremonii goście składali młodej parze życzenia i wznosili toasty. - Dziś jesteśmy bardzo szczęśliwi. Nie wiem, czy pamiętacie, ale rok temu był słynny ślub Kate Middleton i księcia Williama. I w tym samym momencie, niemalże w tym samym dniu, pani Katarzyna i pan Andrzej nie mogli zawrzeć ślubu - powiedział Krzysztof Koman, szef fundacji Pomocy Ludziom Niepełnosprawnym. Irena Lipowicz wzniosła toast: "Za to, by życie, które nie było dla nich zawsze łatwe do tej pory, by od tej chwili stało się łatwiejsze i jeszcze piękniejsze". Następnie wręczyła młodej parze kwiaty. W późniejszej rozmowie z PAP Lipowicz wspominała, że zdecydowała się zostać świadkiem na ślubie Katarzyny Barszczewskiej i Andrzej Dudy już wówczas, gdy powstał problem i para nie mogła się pobrać. - Zupełnie spontanicznie powiedziałam, że na pewno to pokonamy, żeby dodać otuchy. I mówię: "jak pokonamy, to ja zostanę świadkiem". I dziś mamy radosny dzień, w którym to, na co od tak długiego okresu się przygotowywaliśmy, się ziściło - powiedziała Lipowicz. Według Lipowicz, do odmowy udzielenia ślubu doszło przez obowiązującą w Polsce "staromodną regulację prawną". - Która nawet w takim przypadku jak skorzystanie przez pana Andrzeja z poradni zdrowia psychicznego po śmierci matki, co przecież jest naturalną, zdrową reakcją tysięcy ludzi, już to kwalifikowano jako coś, w cudzysłowie, podejrzanego - tłumaczyła. Podkreśliła, że porażenie mózgowe, na który cierpi Katarzyna Barszczewska, nie wpływa na zdolności intelektualne. - Ale kierując się zewnętrznym obrazem i staromodną regulacją, nawet urzędnicy mieli trochę zbyt mało obszaru do decyzji - mówiła. Potrzebna zmiana przepisów Według niej, aby uniknąć takich sytuacji w przyszłości potrzebne jest, z jednej strony - większe rozeznanie społeczne i wrażliwość, z drugiej - zmiana przepisów. Przypomniała, że już w ubiegłym roku występowała o zmiany w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym. Obecne przepisy - według Lipowicz - wprowadzają nadmiernie dolegliwe procedury dla osób psychicznie chorych i niepełnosprawnych intelektualnie, które chcą zawrzeć małżeństwo. Lipowicz podkreśliła też konieczność ratyfikowania przez Polskę konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. - Jeśli konwencja będzie ratyfikowana, czego oczekuję w tym roku, to takie sytuacje już by się nie mogły zdarzyć, (...) bo konwencja wprost przyznaje osobom niepełnosprawnym prawo do życia rodzinnego i małżeńskiego - wyjaśniła. Andrzej Duda, pytany, czy - według niego - nagłośnienie sprawy jego i Katarzyny Barszczewskiej może pomóc w przyszłości innym parom w podobnej sytuacji, odparł: "Oby". Państwo młodzi planują teraz podróż poślubną. - Chcielibyśmy gdzieś do ciepłych krajów wyjechać, chociażby na tydzień, dwa, a jak się uda, to na cały miesiąc miodowy - powiedział Duda dziennikarzom.