Rzecznik Urzędu Komunikacji Elektronicznej Jacek Strzałkowski wyjaśnia, że oddzwaniając pochopnie na przykład na numer zaczynający się od +225, czyli podobny do kierunkowego do Warszawy, w rzeczywistości dzwonimy do abonenta zarejestrowanego na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Połączenia z takimi "egzotycznymi" krajami są drogie, a część zysków związanych z wybraniem numeru o podwyższonej płatności tamtejszy operator przekazuje nieuczciwym abonentom. Małgorzata Cieloch z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów ostrzega, że naciągacze stosują sztuczki, które mają wydłużyć czas połączenia. Zdarza się, że dzwoniący słyszy sygnał oczekiwania na połączenie, które w rzeczywistości już się rozpoczęło. Wykorzystywany jest też sygnał zakończenia rozmowy, po którym część osób odkłada telefon nie naciskając czerwonego przycisku. W efekcie impulsy są naliczane przez kilka godzin. Na razie nie wiadomo, ile osób dało się nabrać telefonicznym naciągaczom. Urzędnicy spodziewają się, że kolejne skargi napłyną, kiedy właściciele telefonów dostaną rachunki za połączenia.