Na swoje nieszczęście kobieta kupiła bilet przez Internet. Konduktor uznał jednak, że nie jest on ważny, bo numer dowodu osobistego pasażerki był inny niż na bilecie. Kobieta niedawno wymieniła dowód na nowy. W systemie rezerwacji biletów wciąż widniał jednak numer starego dokumentu. Ponieważ numery się różniły, konduktor stwierdził, że feralny bilet nie należy do pasażerki, a w związku z tym jedzie ona "na gapę". Konduktor nałożył na kobietę mandat w wysokości 450 złotych i poradził, żeby zapłaciła go w ciągu tygodnia. Wtedy będzie musiała zapłacić "zaledwie" 100 złotych. Zdaniem poszkodowanej kobiety to kompletny absurd. Myślę, że to jest wyłudzanie od klientów pieniędzy. Pomyłki powinny być rozwiązywane w inny sposób - mówiła reporterowi radia RMF FM Pawłowi Świądrowi. Pasażerka została także pouczona, że aby uniknąć podobnych problemów w przyszłości, nie powinna rezerwować biletów przez Internet. Słuchaj Faktów RMF.FM