W początkach lipca Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała umorzenie śledztwa przez prokuraturę na Ochocie za przedwczesne i nakazała jej podjęcie postępowania. Prokuratura ma przede wszystkim spróbować ustalić pochodzenie zwłok. Prokuratura badała, czy doszło do przestępstwa zbezczeszczenia zwłok (za co grozi do dwóch lat więzienia) oraz czy funkcjonariusze publiczni wydający zgodę na organizację wystawy popełnili przestępstwo niedopełnienia obowiązków (kara do trzech lat). Ustalono, że eksponaty to autentyczne ludzkie zwłoki, wypreparowane i powleczone przezroczystym silikonem. Organizatorzy wystawy twierdzili, że to nie zwłoki, lecz "plastikowe eksponaty", a więc nie było potrzeby dysponowania aktami zgonów ludzi, których ciała są prezentowane - co jest wymagane, by ciało legalnie wwieźć do Polski. Jeszcze w lutym śledztwo umorzono wobec "braku znamion czynu zabronionego". Potem, na polecenie wyższej instancji, podjęto je na nowo, w maju postępowanie ponownie umorzono. Rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski uważa, że w sprawie doszło do "rażących naruszeń prawa". W liście do ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy zwracał się w czerwcu o "rozważenie wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec prokuratorów odpowiedzialnych za zaistniałe uchybienia". Jak poinformowała we wtorek Katarzyna Szeska, rzeczniczka Prokuratury Krajowej, zbadanie akt w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie i w Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie "nie pozwala na podzielenie uwag Rzecznika Praw Obywatelskich o przewlekłości postępowania". Odnosząc się do oceny RPO, iż wystawienie zwłok w sposób zaprezentowany na wystawie na widok publiczny, samo w sobie uzasadnia przestępstwo, a co za tym idzie negatywną ocenę decyzji o umorzeniu, Szeska stwierdziła, iż "dostrzeżone w ramach sprawowanego nadzoru służbowego braki postępowania i potrzeba uzupełnienia materiału dowodowego o wskazane czynności, uniemożliwia wypowiedzenie się na obecnym etapie postępowania w sposób tak pewny w tej kwestii". Przedstawiając RPO takie stanowisko, Prokuratura Krajowa podzieliła pogląd, że w sprawie o tak znacznym wydźwięku społecznym prokurator "powinien wykonać wszelkie niezbędne do jej merytorycznego zakończenia czynności" - na co zwrócono uwagę Prokuratorowi Okręgowemu w Warszawie. "Zdaniem jednak Prokuratora Apelacyjnego w Warszawie przedstawiona sytuacja i dostrzeżone uchybienia nie dają podstaw do uznania, iż referent sprawy dopuścił się ewidentnego i rażącego naruszenia prawa przy prowadzeniu postępowania i podejmowaniu decyzji końcowych, którego skutkiem powinno być inicjowanie postępowania dyscyplinarnego - dodała Szeska.