Naukowcy nie pytają już "czy", ale "kiedy" wybuchnie - podkreślali specjaliści ds. chorób zakaźnych na konferencji prasowej w Warszawie. W czasie sezonowej epidemii grypy choruje od 5 do 25 proc. populacji. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że w czasie pandemii może zachorować od 25 do 50 proc. całej populacji, a śmiertelność może wynieść nawet 60 proc. - Pojawienie się pandemii grypy może zatem sparaliżować funkcjonowanie najbardziej zorganizowanego kraju - podkreślił prof. Andrzej Gładysz z Akademii Medycznej we Wrocławiu. Paraliż będzie dotyczył gospodarki, komunikacji; trzeba się też liczyć z ogromnym obciążeniem służby zdrowia - szpitali i przychodni. W związku z tym zagrożeniem, WHO wydała zalecenia i wytyczne odnośnie przygotowania się na wypadek pandemii. Poszczególne kraje, również Polska, stworzyły narodowe plany pandemiczne, które dotyczą stałego monitorowania zagrożenia pandemią oraz systemu wczesnego reagowania na wypadek jej pojawienia się. Jak podkreśliła kierownik Krajowego Ośrodka ds. Grypy prof. Lidia Brydak, dziś trudno powiedzieć, gdzie wybuchnie pandemia, jaki podtyp wirusa ją wywoła, jak szybko będzie się rozprzestrzeniać. Eksperci oceniają jednak, że największe zagrożenie jest związane z krążącymi obecnie czterema podtypami wirusa ptasiej grypy (m.in. H5N1), zwłaszcza jeśli któryś z nich nabierze cech genetycznych umożliwiających przenoszenie się między ludźmi. - Wirus grypy wygląda pięknie w mikroskopie - jak kasztan z kolcami, ale wystarczy najdrobniejsza mutacja, by nabrał cech bardzo niebezpiecznych dla człowieka - podkreśliła prof. Brydak. Jak ocenił prof. Gładysz, w ramach przygotowań do pandemii bardzo ważne jest zabezpieczenie odpowiedniej liczby leków przeciwwirusowych, które stanowią pierwszą linię walki z pandemią - dopóki nie pojawi się specyficzna szczepionka. Należałoby to zrobić już teraz, bo gdy dojdzie do rozwoju pandemii, mogą pojawić się poważne problemy z dostępem do nich. Na tym etapie leki powinny być zabezpieczone dla najbardziej zagrożonych pandemią grup, jak lekarze i pielęgniarki, strażacy, policjanci. Obecnie świat dysponuje dwoma skutecznymi lekami przeciwwirusowymi na grypę, które dostępne są również w Polsce - podkreśliła prof. Brydak. Warto jest zrobić zapasy obydwu leków, na wypadek pojawienia się oporności na jeden z nich. Niestety, informacja na temat tego, czy polski rząd zgromadził zapas leków przeciw grypie, jest tajemnicą wagi państwowej - zaznaczyła Brydak. Badaczka przypomniała też, że w 2008 r. Unia Europejska zatwierdziła pierwszą szczepionkę pre-pandemiczną, tj. taką, która chroni przed aktualnie krążącymi szczepami wirusa ptasiej grypy H5N1, stwarzającymi największe ryzyko wybuchu pandemii. Z danych producenta szczepionki wynika, że jej zapasy zgromadziły dotychczas m.in. USA, Francja, Irlandia, Wielka Brytania, Finlandia, Islandia, Szwajcaria i Włochy. Jak zgodnie podkreślili eksperci, choć szczepienie przeciw grypie sezonowej nie ochroni przed wirusem grypy pandemicznej, to na obecnym etapie zmniejsza ono ryzyko pojawienia się takiego szczepu. Dzieje się tak, gdyż - jak wyjaśnił prof. Andrzej Steciwko z Akademii Medycznej we Wrocławiu - szczepienia zapobiegają mieszaniu się w organizmie człowieka materiału genetycznego wirusów grypy ludzkiej i ptasiej. Poza tym szczepienia przeciw grypie chronią przed poważnymi powikłaniami choroby, na które najbardziej narażone są osoby przewlekle chore i po 65. roku życia. Zgodnie z zaleceniami WHO, do 2006 r. powinno się było zaszczepić ok. 50 proc. osób z tej grupy wiekowej, a do 2010 r. - 75 proc. Niestety, w Polsce przeciw grypie szczepi się niewielki odsetek społeczeństwa - 5,3 proc. w ostatnim sezonie grypowym; a do 2006 r. zaszczepiło się u nas niecałe 13,5 proc. ludzi po 65. roku życia. "Polacy często tłumaczą, że koszt szczepionki, tj. ok. 35 zł, jest zbyt wysoki, ale później i tak wydają na objawowe leczenie grypy średnio od 45 do 55 zł" - podkreślił prof. Steciwko.