Z wykształcenia jest inżynierem i ekonomistą, ukończył dwie uczelnie. W latach 70. był sekretarzem generalnym Naczelnej Organizacji Technicznej, następnie pracował w polskiej ambasadzie w Londynie, w różnych instytucjach rządowych, po czym został zatrudniony w ONZ, gdzie spędził drugą połowę zawodowego życia. Rolę wolontariusza pełni pierwszy raz, ale ten rodzaj społecznej aktywności nie jest mu obcy. - Organizowałem wolontariaty w wielu krajach w ramach Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju, pracowałem m.in. z kilkudziesięcioma wolontariuszami w czasie trudnej wojny w Afganistanie, potem w Papui-Nowej Gwinei, trochę w Afryce, trochę w Nowym Jorku - poinformował. Czego się spodziewa po Euro 2012 w Polsce? - Jeśli chodzi o stronę sportową, jestem optymistą. Wydaje mi się, że nasza drużyna nie jest taka zła, jak można wnioskować z rozmaitych głosów w mediach. Jeszcze większym optymistą jestem, jeśli chodzi o stronę organizacyjną. Mamy w sobie dużo entuzjazmu. Widzę to po zawodowcach, z którymi współpracujemy, jak i po wolontariuszach, którzy w tym przypadku są klasą robotniczą, wypełniającą zadania pomocnicze - zaznaczył. Najstarszy wolontariusz pracuje w Krajowym Sztabie Operacyjnym w Centrum Olimpijskim w Warszawie przy akredytacji mediów zagranicznych. - Chcielibyśmy, żeby wszyscy wywieźli z Polski wizerunek kraju przyjaznego, niezależnie od wyników na boisku. Sport zawsze niesie ze sobą ryzyko niespodzianek, oby dla nas korzystnych. Od strony organizacyjnej stać nas, żeby ludzie, którzy tu przyjadą, zobaczyli, że Polska jest uśmiechnięta, że nawet w przypadkach, kiedy nie wszystko gra, co zawsze przy dużych imprezach może się zdarzyć, nie tracimy głowy. Że nadrabiamy to przyjazną atmosferą i dobrym stosunkiem do ludzi. Że mamy klasę - zaznaczył Czamarski. Czy dzisiaj Polska ma lepszych piłkarzy czy wolontariuszy? - Wszyscy jesteśmy bardzo dobrzy i wszyscy gramy do jednej bramki - zakończył.