Już od miesiąca śródmiejscy urzędnicy rozpatrują problem wizerunku ulicy, która w założeniu ma stać się salonem stolicy. A ten wizerunek psują bary z kebabami. W porozumieniu z Zakładem Gospodarowania Nieruchomościami wystosowali trzy wypowiedzenia do właścicieli lokali z kebabami oraz punktu ksero. - To nie jest walka z kebabami ani ze studentami. To dbałość o estetykę i atmosferę tak ważnego miejsca - tłumaczy Marcin Rzońca, wiceburmistrz śródmieścia. - Prowadzone są rozmowy z najemcami o zmianę profilu lub przeniesienie działalności za ich zgodą. Poza tym wymówienie ma okres trzymiesięczny, więc dajemy im alternatywne wyjście - dodaje. Oznacza to, że już w listopadzie z Krakowskiego Przedmieścia znikną kebaby, które zdaniem urzędników w dużej mierze odpowiadają za zanieczyszczenia. Turyści na Starówkę Z tą decyzją nie zgadzają się właściciele i pracownicy lokali. - Zupełnie nie rozumiem, dlaczego. Nasz lokal cieszy się dużym powodzeniem zarówno wśród studentów, jak i turystów, których przecież też nie zawsze stać na drogie restauracje - mówi Hicham Kjalid, pracownik jednego z czterech barów z kebabami na Krakowskim Przedmieściu. Studenci są oburzeni. - Turyści mają już Starówkę z modnymi i drogimi lokalami - twierdzą zgodnie Aleksandra Krzywińska i Martyna Bąkowska, studentki stosunków międzynarodowych. Również dwie inne studentki z orientalistyki nie wyobrażają sobie Krakowskiego Przedmieścia bez kebabu. - Drogie kawiarnie i restauracje w sąsiedztwie uniwerku to jakiś absurd! - oburza się Agata Cymer. - Powinna być różnorodność, aby niezależnie od grubości portfela można było coś zjeść - uważa Hanna Kopeć. - Poza tym knajpki z kebabami stały się już częścią i stałym elementem Krakowskiego Przedmieścia - dodają obie dziewczyny. Nie chcemy pustyni Według rzecznika ratusza Tomasza Andryszczyka, miasto nie chce zrobić z Krakowskiego Przedmieścia ulicy, przy której będą tylko drogie lokale. Na jesieni urzędnicy wystosują oferty, będą także zniżki dla najemców, by ulica nie zamierała po godzinie 19. - Chcemy różnorodności, aby każdy mógł spośród lokali gastronomicznych wyszukać coś dla siebie, zarówno studenci, jak i turyści - tłumaczy. - Nie chcemy, aby Krakowskie Przedmieście stało się kolejną pustynią ze sklepami i bankami - dodaje. Jak podkreśla Andryszczyk, miasto nie zamierza likwidować bibliotek i księgarni, w których zaopatrują się studenci. Cóż, pożyjemy, zobaczymy. Sara Kałużna sara.kaluzna@echomiasta.pl