Wiceminister zdrowia Jakub Szulc zdementował informacje medialne, mówiące o tym, że jeden z producentów leków cytostatycznych wycofuje się z polskiego rynku z przyczyn ekonomicznych. - Producent ma problemy z zapewnieniem dostępności części leków cytostatycznych, które produkuje, natomiast nie jest to w żaden sposób spowodowane czynnikami ekonomicznymi, a czynnikami technologicznymi. W szczególności dotyczy to linii produkcyjnej fabryki, która funkcjonuje w Austrii, która czasowo wstrzymała produkcję leków - powiedział dziennikarzom Szulc. Podkreślił, że firma zapewnia, iż problemy są przejściowe. Dotyczą one nie tylko Polski, ale także Europy i USA. - Oczywiście, nie jest to sytuacja dla nas komfortowa, z tego względu, że mówimy o pacjentach onkologicznych - chorych, którzy cierpią na jedne z najpoważniejszych schorzeń. Ze swojej strony staramy się dołożyć wszelkich starań do tego, żeby dostępność leków w Polsce była zapewniona - dodał wiceminister zdrowia. Jak mówił Szulc, w sprowadzaniu deficytowych leków pomaga procedura importu docelowego. - To nie są procedury, które trwają tygodniami, bądź miesiącami. Każda zgoda na sprowadzenie leków w imporcie docelowym jest w Polsce wydawana przez ministra zdrowia i ona jest wydawana na bieżąco. W momencie, kiedy spływa do nas pilny wniosek, to najczęściej udzielenie zgody odbywa się w tym samym dniu - poinformował. Konsultant krajowy w dziedzinie onkologii prof. Maciej Krzakowski podkreślił, że każdy z deficytowych leków posiada swój odpowiednik, którym można go skutecznie zastąpić. Zapewnił, że nie ma sygnałów, by chorzy byli pozbawieni dostępu do leczenia. Dodał, że szpitale mogą występować o sprowadzanie leków w ramach importu docelowego. Takie zapewnienie złożył także dyrektor Centrum Onkologii w Warszawie prof. Krzysztof Warzocha. Import docelowy to procedura sprowadzania leku z zagranicy dla konkretnego pacjenta. Jest on realizowany na podstawie szczegółowych i zweryfikowanych zaleceń lekarza. Posłowie PiS ostrzegają, że chorzy na nowotwory mogą stracić dostęp do leczenia. Zaapelowali do ministra Bartosza Arłukowicza, żeby wyjaśnił sprawę na posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia. - W wielu szpitalach rozpoczyna się dramat najciężej chorych na choroby nowotworowe. Brakuje dla nich leczenia. To oznacza wyrok śmierci - mówił na konferencji prasowej w Sejmie Bolesław Piecha (PiS), przewodniczący sejmowej komisji zdrowia. - Chcemy pana ministra Arłukowicza poprosić, żeby przyszedł na komisję zdrowia, kolejną, która będzie poświęcona ustawie refundacyjnej, również w kontekście możliwości leczenia pacjentów chorych na choroby onkologiczne - powiedział Piecha. Piecha zaapelował do Arłukowicza, aby nie wysyłał na posiedzenie swoich zastępców, tylko zjawił się osobiście. - Panie ministrze, niech Pan nie wysyła na komisję zdrowia robotników sezonowych - swoich zastępców. W ciągu czterech i pół miesiąca mamy trzeciego wiceministra. Co to, zatrudnia ich Pan na umowach śmieciowych? - pytał poseł. Resort zdrowia zakończył negocjacje w sprawie leków, które od początku lipca mają być stosowane w chemioterapii. Z początkiem tego roku weszły w życie przepisy ustawy refundacyjnej. Zgodnie z nimi od 1 lipca programy terapeutyczne mają być zastąpione programami lekowymi. Dla każdego leku, w każdym wskazaniu, zostanie stworzony oddzielny program jako jedna z form refundacji leku. Każdy program lekowy będzie nowym rodzajem świadczenia, na realizację którego świadczeniodawca musi zawrzeć oddzielną umowę. MZ podkreśla, że Narodowy Fundusz Zdrowia jest obowiązany zapewnić pacjentom dostęp do świadczeń udzielanych w ramach tych programów. Aby dostęp do nich był nieprzerwany i niezakłócony, NFZ musi odpowiednio wcześniej przygotować i ogłosić postępowanie w sprawie umów ze świadczeniodawcami tak, by mogły one być zawarte najpóźniej 30 czerwca, a ich realizacja ruszyła od 1 lipca. W czwartek NFZ przedstawił do konsultacji projekty zarządzeń w sprawie umów dotyczących chemioterapii i programów lekowych.