Na początku nie wierzy się w to, co mówią lekarze. Przecież to niemożliwe! Tak nagle, z dnia na dzień? Przestajesz chodzić, i już?! Na pewno jest jakaś szansa, nadzieja... No, owszem, jest. Ale oddala się z każdym nowym dniem i kolejną próbą samodzielnego poruszenia nogami. Paweł Michalski już wie, że "tamto" życie ma za sobą. Nauczył się żyć "tym" życiem. I odnalazł jego smak. Właśnie wyruszył w podróż do Norwegii. Rowerem. Nordkapp - najbardziej wysunięty na północ punkt Europy, to marzenie wielu turystów. Paweł postanowił je spełnić. Wyruszył w podróż z ojcem. Obaj wiedzą, że to trudne zadanie. Paweł Termin wyprawy przełożyli o miesiąc. Musieli. Ostatnie siedem miesięcy Paweł spędził w szpitalu. Trafił tam z powodu odleżyn - typowego schorzenia ludzi niepełnosprawnych, którzy nie mają czucia w niektórych partiach ciała, nie poruszają nimi. Niestety, w szpitalu doszło do zakażenia złośliwą bakterią, która niszczyła szwy i nie pozwalała zagoić się ranom. Siedem miesięcy! Tylko ściany, białe fartuchy, zapach dezynfekujących płynów. I jedynie rozmowy z ojcem dawały ukojenie. - Mamy nowych sponsorów! - donosił Donat Michalski synowi. - Otrzymaliśmy sakwy podróżne! Mamy koszulki. Wpłynęły fundusze na wyżywienie. Paweł odwracał głowę od białych ścian i zamykał oczy. Widział drogę, mijające ich samochody, czuł wiatr i zapach spalin. Uśmiechał się. - Tato, pojedziemy, prawda? Ojciec przytakiwał. Patrzył na ślimaczące się rany i zaciskał zęby. Jeszcze trochę Paweł, wytrzymaj! Donat Donat Michalski był żołnierzem zawodowym. Teraz, na wojskowej emeryturze, pracuje jako ochroniarz w Galerii S. Turystyka rowerowa zawsze była jego pasją. Po wypadku Pawła okazała się ratunkiem dla syna. Wyprawa na Nordkapp była w zasięgu marzeń. Do jej realizacji potrzeba było pomocy. Rodzina Pawła jest średnio zamożna, sam Paweł otrzymuje skromną rentę. Bez pomocy sponsorów wyjazd nie byłby możliwy. - On zawsze o coś walczył, zawsze dla kogoś - mówi o Donacie jego żona. - Gdy stało się to z Pawłem... po raz pierwszy w życiu zaczął walczyć o coś dla siebie, dla swojej rodziny. Nie było to łatwe. - Spotykałem wspaniałych ludzi, którzy dają to cudowne poczucie wiary w drugiego człowieka. Ale spotykałem też takich, przy których musiałem połykać łzy żalu i upokorzenia. Ale udało się! Listę sponsorów otwiera Kancelaria Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Dalej są na niej: www.cyklotur.com, Dobre Sklepy Rowerowe Grupa ACCENT, CROSSO z Białegostoku (producent sakw rowerowych), MARABUT (producent namiotów), MAŁACHOWSKI (pracownia sprzętu alpinistycznego), BERGSON (producent odzieży i sprzętu outdoor), STYROPMIN Sp. z o.o. z Mińska Mazowieckiego, MOSTOSTAL SIEDLCE SA, ŁUKSJA, Łmeat Łuków, FREZPOL Siedlce, sieć sklepów Dobry Sąsiad z Pomorza. - Ogromnie wsparli mnie państwo Hanna i Konstanty Strusowie, u których pracuję. Udzielili mi urlopu i przekazali fundusze na podróż. W pomoc bardzo się też zaangażował Adam Kaźmierczak z Łuksji, który rozsyłał mój list do znanych sobie firm. Dziękuję wszystkim sponsorom, także tym, którzy chcieli pozostać anonimowi. Wyprawa Rower handbike (napędzany siłą rąk) Paweł otrzymał dzięki gwiazdkowemu konkursowi Radia WAWA, spełniającemu marzenia. Gdy okazało się, że wygrał, rozpłakał się. Ale od tego czasu jego nowe życie nabrało smaku i rumieńców. - Nie wybieramy żadnych docelowych punktów, które koniecznie musimy osiągnąć w danym etapie podróży - Paweł zdradza strategię wyprawy. - Wtedy zamiast wielkiej przygody byłby wyścig z czasem i poczucie klęski, jeśli danego punktu nie osiągniemy. Chcemy jechać przed siebie, przynajmniej 100 kilometrów dziennie i najwyżej 10 godzin dziennie. Zatrzymamy się tam, gdzie uznamy, że pora się zatrzymać. Kilka dni przed wyjazdem Paweł poruszał się po domu jak w gorączce i śpiewał. Nie mógł się doczekać. Przed blokiem, w dniu wyjazdu, był skupiony i z powagą spojrzał w oczy mamie. Oboje wiedzieli, że to nie 2-3 - dniowa wyprawa, tylko dwa miesiące ciężkiej podróży osoby całkowicie zdanej na czyjąś pomoc. Najmniejszy siniak może spowodować fatalną odleżynę. - Mają ze sobą leki - pociesza się mama Pawła. - Gdyby miał jechać z kimś innym, nie zgodziłabym się. Ale jedzie z Donatem. Musi być dobrze. Paweł ruszył w podróż nie odwracając się za sobie. Jego mama szła jeszcze chwilę chodnikiem, dopóki było widać oddalających się ulicą rowerzystów. Wróciła do domu, ukradkiem ocierając oczy. Pawła i jego ojca odprowadziła grupa sympatycznych rowerzystów. Jeszcze do Litwy będą im towarzyszyć znajomi: Wiesław i Piotr Sikorscy (ojciec z synem), którzy za litewską granicą ruszą w swoją stronę. Paweł i Donat pojadą dalej sami, do Norwegii. Mariola Zaczyńska