- Katarzyna Kazimierowska: Udało wam się dokonać niemożliwego. Po raz pierwszy na świecie wystawicie autorską wersję "Upiora w operze". Wojciech Kępczyński: - To jeden z najsłynniejszych spektakli muzycznych. Każdy teatr musicalowy marzy, by go wystawić. Gdy dziesięć lat temu objąłem "Romę", postawiłem sobie cel: kiedyś pokażę widzom "Upiora". W końcu się udało! Mało tego, dostaliśmy zgodę na realizację wersji autorskiej, tzw. non replica. Wszystkie dotąd wystawiane na świecie "Upiory" były zawsze dokładnie takie same. U nas inne będą choreografia, kostiumy i scenografia. Czym zaskoczycie publiczność? - Żyrandol - jeden z symboli tej sztuki - na pewno spadnie... Niech resztę widzowie zobaczą na własne oczy. Jak zdobyliście zgodę na zmiany w sztuce? - Nie mogę zdradzić szczegółów. Powiem tylko tyle, że z firmą Really Useful Group, która ma prawa autorskie do "Upiora", współpracowaliśmy już przy wystawianiu "Kotów". Teraz łatwiej nam było uzyskać zgodę na realizację swojej wersji kolejnego przeboju Andrew Lloyda Webbera. Niemniej trwało to kilka lat. Ile pracy włożono w przygotowania? - Praca przy musicalu zawsze jest ogromnym wyzwaniem. Produkcja zaczęła się dziewięć miesięcy temu. Autorem scenografii jest Paweł Dobrzycki, a choreografii - Paulina Andrzejewska. Magdalena Tesławska przygotowała kostiumy. Za przekład odpowiada Daniel Wyszogrodzki. Współreżyserem jest Sebastian Gonciarz. W przygotowania zaangażowało się łącznie 500 osób. Setka ludzi i 20 firm pracowało przy scenografii, która waży 30 ton i trzeba ją transportować 13 ciężarówkami. Ten słynny żyrandol waży 250 kg. Będzie też ważący 300 kg słoń. Przy pracy nad dekoracjami zużyliśmy osiem kilometrów frędzli, 150 kg pasmanterii, uszyliśmy sto par butów i trzysta kostiumów. To wszystko robi ogromne wrażenie. - Zdecydowałem też o stworzeniu schodów paryskiej opery, gdzie rozgrywa się akcja sztuki, w skali 1:1. Jest jeszcze łódź i wielkie organy... Nic więcej nie zdradzę. Zapraszam na przedstawienie. Podobno wybranych przez pana aktorów musiał zaakceptować sam Webber - autor "Upiora"? - Na castingi przyszło około tysiąca osób. Wybór był niezwykle trudny. Przede wszystkim głównych postaci. Jak zawsze, ostatnie zdanie należało do mistrza Andrew Lloyda Webbera, ale ... mamy chyba podobny gust, więc nie było między nami sporów. Katarzyna Kazimierowska, katarzyna.kazimierowska@echomiasta.pl