Ministerstwo zostało zobowiązane do tego zakupu przez posłów i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Istniało zagrożenie, że ze względu na swoje położenie biurowiec może być wykorzystywany do szpiegowania. Gdyby biura w nowym budynku wynajęli obcy agenci, bez problemu mogliby inwigilować naszych dyplomatów. Na tym nie koniec: po drugiej stronie al. Szucha znajduje się Kancelaria Premiera, czyli kolejny "łakomy kąsek" dla szpiegów. Dlatego w budżecie MSZ wygospodarowano aż 85 milionów złotych. Według informacji RMF, "szpiegowiec" ostatecznie kosztował mniej. Nie wiadomo dokładnie ile, bo ministerstwo odmawia podania konkretnej sumy. Zgodę na budowę budynku podjęto na początku 2001 roku, mimo protestów MSZ i UOP. Tak przynajmniej zapewnia szef ABW, Andrzej Barcikowski. - Powstaje więc pytanie, czy po stronie władz samorządowych Warszawy nie ma odpowiedzialności typu procesowego - mówi. Decyzję podjęli urzędnicy dzielnicy Śródmieście, dziś nieosiągalni.