Niesamowite beaty Purple Music rozgrzały znany warszawski klub do czerwoności. Jak przystało na Mono Bar, parkiet zapełnił się około 23.00 i nie opustoszał do rana. Na początek w dobry imprezowy nastrój wprawił klubowiczów shot Jagermeister'a rozdawany przy wejściu oraz występ Tresz-r. Jednak dopiero pojawienie się za konsoletą Lewisa doprowadziło Mono Bar do prawdziwej gorączki. Cały parkiet wręcz wirował, a zmysłowe tancerki doprowadzały męską część Mono Baru do szału. Na zmęczonych i rozpalonych imprezowiczów czekały zmrożone shoty Jagermeistr'a oraz hostessy z prezentami. - Bawiłem się przednio - mówi Jacek (24l.) stały bywalec Mono Baru. - Tak szalonej imprezy już dawno nie było w Mono!