- Zwróciliśmy się z oficjalną prośbą do LOT-u o przekazanie tego samolotu na potrzeby szkoleniowe Wojsk Specjalnych. Nie będziemy przystępować do przetargu. Wrak samolotu miałby istotne znaczenie z punktu widzenia szkolenia Wojsk Specjalnych - powiedział Mroczek dziennikarzom. - Byłby to dobry gest, gdyby LOT przekazał nam ten samolot. Czekamy na odpowiedź - dodał. Skierowanie do PLL LOT prośby o nieodpłatne przekazanie uszkodzonego samolotu MON zapowiedziało w środę. Rzecznik linii lotniczych Leszek Chorzewski powiedział wtedy, że "warunki przetargu są sprecyzowane i ogłoszone". Chorzewski dodał, że przetargiem, który odbędzie się 24 lipca, są zainteresowane trzy podmioty zagraniczne i jeden krajowy. Licytacja uszkodzonego kadłuba Boeinga 767-300 SP-LPC bez silników odbędzie się w siedzibie PLL LOT w Warszawie. MON chciałoby wykorzystać kadłub do ćwiczenia żołnierzy GROM w odbijaniu zakładników z porwanych samolotów. Dotychczas wojskowa jednostka specjalna wykorzystuje do takich ćwiczeń kadłub wycofanego przed laty z PLL LOT Tu-134. Przedmiotem przetargu jest samolot z elementami wnętrza, bez silników. Cena wywoławcza wynosi 2 mln dolarów. Wystawiony na aukcję samolot był eksploatowany przez PLL LOT. 1 listopada 2011 r. kapitan Tadeusz Wrona wykonał nim bezpieczne lądowanie na brzuchu, gdy z powodu usterki nie wysunęło się podwozie podczas lotu z USA do Warszawy. Na pokładzie było 220 pasażerów i 11 członków załogi. Nikt nie został ranny. PLL LOT, właściciel samolotu - towarzystwo leasingowe Air Castle - oraz ubezpieczająca samolot Lufthansa Group uznały, że przywrócenie samolotu do stanu pozwalającego na jego dalszą eksploatację jest nieopłacalne. Strony zawarły porozumienie, na którego podstawie PLL LOT przejęły samolot na własność i postanowiły wystawić go na sprzedaż. Jak powiedział wiceprzewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Andrzej Pussak, samolot pozostaje w dyspozycji komisji, która bada zdarzenie z 1 listopada ub.r.