- To skandal nad skandalami. W głowie się nie mieści, jak mogło dojść do takiej sytuacji - nie kryje oburzenia Emilia Krystek, szefowa nowodworskiej prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie seksafery w Ośrodku Pomocy Społecznej w Sadowej pod Łomiankami. Śledczy ustalili, że Lech L. na pewno wykorzystał seksualnie jedną mieszkankę ośrodka, 20-letnią dziewczynę. Mężczyzna usłyszał zarzut z art. 198 - wykorzystania seksualnego osoby upośledzonej umysłowo, a w czwartek został aresztowany na trzy miesiące przez sąd w Nowym Dworze Mazowieckim. - Wykorzystanych dziewcząt może być więcej. Obawiamy się, że to może być dopiero wierzchołek góry lodowej. Czeka nas trudne śledztwo - mówi prok. Krystek. W położonym na skraju lasu ośrodku między Łomiankami a Nowym Dworem Mazowieckim mieszka 110 osób niepełnosprawnych intelektualnie. Są w różnym wieku, ale wszyscy są pełnoletni. Opiekuje się nimi ponad 70 pracowników. Gazecie nie udało się skontaktować z szefem placówki. A urzędnicy starostwa powiatowego w Starych Babicach, które nadzoruje ośrodek, o sprawie dowiedzieli się od dziennikarzy. - Nigdy nie mieliśmy zastrzeżeń do pracy dyrektora ani żadnych skarg na pracowników - mówi starosta Jan Żychliński. Zapowiada, że będzie wyjaśniać jak to możliwe, że Lech L. dostał pracę, mimo wyroku za wykorzystywanie dziecka.