Generalny wykonawca ma poinformować o planie prac i technologii, jaką zastosuje przy wymianie nawierzchni pasa startowego, w ciągu najbliższych dni. Wiadomo już natomiast, że prace mogą potrwać nawet dwa miesiące, a zaczną się, gdy temperatura przestanie spadać poniżej zera. Straty tymczasem rosną. 7 milionów złotych strat to szacunki władz lotniska. Do tego trzeba jednak doliczyć roszczenia wszystkich firm, które mają podpisane umowy z portem, a to może być kwota kilkakrotnie wyższa. Władze Modlina podkreślają, że roszczenia przenoszą na generalnego wykonawcę. W tym tygodniu wyślą mu kolejną fakturę. Naprawy na nic się zdały. Pojawiły się nowe pęknięcia Ostatnią decyzję w sprawie feralnego pasa lotniska w Modlinie nadzór budowlany wydał 24 stycznia. Utrzymał wtedy zakaz użytkowania części pasa. Jaromir Grabowski, wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego, wyjaśnił, że oparł decyzję na ocenie Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, z której wynika, że naprawione miejsca mają obniżoną wytrzymałość na odrywanie. Chodziło o dwa betonowe fragmenty pasa startowego. Ponadto oględziny wykazały, że w nawierzchni powstały nowe pęknięcia, a - zdaniem Grabowskiego - bardzo wysokie jest prawdopodobieństwo powstania kolejnych. - Pozostawienie pasa w takim stanie wiązałoby się z koniecznością prowadzenia ciągłych napraw, które trudno byłoby pogodzić z możliwością bezpiecznego użytkowania przy pełnym ruchu - mówił reporterowi radia RMF FM. - Wróciliśmy do punktu wyjścia, czyli do stanu, w którym jest nakaz wykonania remontu generalnego polegającego na wymianie wierzchniej warstwy pasa i zakaz użytkowania do czasu wykonania remontu - dodawał.