W obu zespołach pierwszoplanowymi postaciami byli obaj obrotowi, Michał Peret w MMTS oraz Dmitrij Kuzielew w Wiśle. Ten pierwszy zdobył 9, natomiast Rosjanin 8 bramek. W ekipie gości zabrakło z pewnością goli Vegarda Samdahla. Norweg, który w pierwszym spotkaniu pomiędzy tymi zespołami aż 11 razy trafił do siatki, świetnie co prawda współpracował z Kuzielewem (grali ze sobą w duńskim Aarhus), ale był też wyjątkowo nieskuteczny. Po meczach w Płocku reprezentanci Wisły potrzebowali już tylko jednego zwycięstwa, aby po raz 12. z rzędu przystąpić do walki o złote medale. Kwidzynianie nie zamierzali jednak ułatwiać wicemistrzom Polski zadania. Po wyrównanym początku i remisie 6:6 goście wygrywali w 16 minucie 8:6, a ich prowadzenie mogło być wyższe. Na przeszkodzie stanął jednak bramkarz MMTS Sebastian Suchowicz, który nie dał się w pokonać w sytuacjach sam na sam obu skrzydłowym Wisły, Arkadiuszowi Miszce i Adamowi Wiśniewskiemu. Za chwilę po trafieniu Roberta Orzechowskiego zrobiło się 9:8 dla gospodarzy, a na przerwę, po rzutach w końcówce Michała Waszkiewicza i Patryka Rombela kwidzyniane zeszli mając trzy gole w zapasie. Na drugą połowę płocczanie wyszli niezwykle skoncentrowani. Co prawda po bramce Orzechowskiego przewaga MMTS wzrosła do stanu 16:12, ale kolejnych pięć goli zdobyli wicemistrzowie Polski. Tę znakomitą serię przerwał dopiero po siedmiu minutach Maciej Mroczkowski - po jego rzucie był remis 17:17. W 42 minucie wiślacy wygrywali jeszcze 21:19, jednak od tego momentu gra toczyła się po dyktando gospodarzy. Popełniający seryjnie najprostsze błędy goście nie mogli znaleźć recepty na znakomicie dysponowanych kwidzynian, którzy zdobyli osiem bramek z rzędu i w 52 minucie wyszli na prowadzenie 27:21. Połowę tych trafień zapisał na swoim koncie świetnie dysponowany Peret, który trafiał nie tylko po nagraniach kolegów na koło, ale także po kontrze oraz zaskakującym rzucie bezpośrednio z rzutu wolnego z 9 metrów. Bramkowy serial zawodników MMTS przerwał dopiero Samdahl, ale Peret natychmiast zrewanżował się dwoma trafieniami, po których jego zespół wygrywał 29:23. W drugiej połowie obok swojego obrotowego skutecznie poczynali sobie także Maciej Mroczkowski i Dmitrij Marchun - obaj rzucili po przerwie po cztery gole. Nieźle zaprezentował się także zastępujący Suchowicza rezerwowy golkiper Artur Gawlik.