Nowela ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach przewidująca przejęcie przez gminy gospodarowania odpadami weszła w życie 1 stycznia. Zgodnie z nią nowy system odbioru śmieci ma być gotowy do 1 lipca 2013 r. Decyzje, które do tego czasu gmina musi podjąć dotyczą m.in. sposobu naliczania opłaty śmieciowej. Do wyboru są trzy ustawowe możliwości: powiązanie opłaty z zużyciem wody liczonym w metrach sześciennych, naliczanie jej od mieszkańca lub od powierzchni mieszkania. Problem z opłatą - Opłata związana z naliczaniem zużytej wody byłoby dla Warszawy chyba najlepszym rozwiązaniem. Problem w tym, że nie cała Warszawa jest w systemie sieci wodociągowej. W przypadku opłaty liczonej od mieszkańca problem polega na tym, że liczba zameldowanych osób i mieszkających faktycznie w Warszawie to dwie różne liczby - trudne byłoby kontrolowanie stanu faktycznego. Z kolei naliczanie opłaty od powierzchni mieszkania byłoby proste, jednak dochodziłoby do sytuacji, w której czteroosobowa rodzina mieszkająca na 40 m. kw. płaci dużo mniej niż jedna osoba, która mieszka na 100 m. kwadratowych - powiedziała zastępca rzecznika ratusza. To bardzo duże wyzwanie Dodała, że czwartym rozwiązaniem jest naliczanie opłaty od gospodarstwa domowego, jednak w przypadku takiego rozwiązania Rada Warszawy musiałaby przyjąć specjalną uchwałę. Nie wiadomo jeszcze, czy oprócz odpadów komunalnych z gospodarstw domowych miasto przejmie odpowiedzialność za te z firm. - Przejęcie całego strumienia odpadów daje realny wpływ na gospodarkę odpadami komunalnymi wytwarzanymi w Warszawie, ale jest to bardzo duże wyzwanie - oceniła Kłąb. Miasto musi także przygotować i przeprowadzić przetargi na wybór firm, które będą obierały śmieci. - Zapewne podzielimy Warszawę na kilkanaście rejonów i dla każdego przeprowadzimy przetarg na odbiór odpadów, aby po jednym rejonie jeździły śmieciarki jednej firmy - wyjaśniła. Obecnie zdarza się, że na jednej ulicy pracują śmieciarki trzech lub czterech firm. - Nie ma to nic wspólnego ani z ekonomią ani z ekonomiką działania - powiedziała Kłąb. Dodała, że w stolicy pracuje ok. 120 firm śmieciarskich. Miasto musi przygotować przetargi Trzeba także przygotować przetargi na instalacje, do których będą trafiały warszawskie śmieci. - Musimy wskazać konkretne miejsca, gdzie trafią odpady: spalarnię, sortownię czy składowisko. Nie oznacza to, że miasto musi je wybudować. W Polsce są firmy działające na rynkach międzynarodowych, które do wejścia nowego systemu się przygotowują. Do tej pory Polska i Węgry to jedyne kraje w UE, w których to nie miasto odpowiada za odpady - powiedziała Kłąb. Dodała, że w jedynej stołecznej spalarni znajdującej się na Targówku, rocznie spalanych jest ok. 40-50 tys. ton śmieci. Tymczasem obecnie w ciągu roku w Warszawie powstaje ich ok.800 tys. ton. Po modernizacji, na Targówku spalanych ma być od 300 do 400 tys. ton odpadów. W procesie tym będzie odzyskiwana energia elektryczna i cieplna. Kłąb zastrzegła, że modernizacja spalarni to wieloletnia inwestycja, której nie uda się przeprowadzić do czasu, kiedy miasto przejmie odpowiedzialność za odpady. Modernizacja spalarni to wieloletnia inwestycja - Spalarnia prawdopodobnie będzie rozbudowywana w oparciu o kredyty. Staraliśmy się uzyskać fundusze unijne, ale po analizie ekonomicznej okazało się, że działalność spalarni będzie dochodowa - a fundusze unijne z założenia dotyczą działalności niedochodowej - wyjaśniła. - Mamy sygnały z banków, że bardzo chętnie zainwestują w tego rodzaju działalność - dodała. Znowelizowana ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach przewiduje przejęcie przez gminy gospodarowania odpadami. Obecnie właściciele nieruchomości sami podpisują z firmami umowy na odbieranie odpadów z posesji. Z kolei gmina wydaje przedsiębiorcom zezwolenia na odbieranie odpadów komunalnych. Zgodnie z ustawą, gminy w przetargach wybiorą firmy, które będą odbierać odpady, a właściciele nieruchomości uiszczą gminie opłatę za gospodarowanie odpadami. Uwzględnia ona koszty odbioru, transportu, zbierania, odzysku i recyklingu odpadów.