- Z koleją jestem związana od bardzo dawna. Po ukończeniu szkoły kolejowej pracowałam w informacji bezpośredniej, potem w informacji telefonicznej... no i wylądowałam na megafonie! Pamiętam mój pierwszy dzień. Bardzo się stresowałam i poprosiłam koleżankę z większym doświadczeniem, żeby jednak przeczytała za mnie - przyznaje pani Renata w rozmowie z naszą reporterką. Jak mówi, na początku zapowiadało się pociągi praktycznie z pamięci. Teraz rozkład jest znacznie bardziej rozbudowany, trzeba podać informacje o składzie, wagonach pierwszej i drugiej klasy, przedziale konduktorskim, sektorach... - Nie ryzykowałabym zapowiadania z głowy! Ale na szczęście mamy pod ręką niezawodną książkę - mówi. Praca wcale nie jest lekka. Oprócz zapowiedzi przez megafon trzeba jeszcze przygotować informację, która pojawi się na wyświetlaczach. W pomieszczeniu obok siedzą osoby, które koordynują, jaki pociąg znajdzie się na danym torze, który ma pierwszeństwo - te informacje przekazują megafonistkom czasem tuż przed zapowiedzią. Do tego w każdej chwili może pojawić się opóźnienie pociągu, o którym pasażerowie muszą zostać poinformowani. Do obowiązków pani Renaty należy też wypuszczanie nagranych komuniaktów, np. w językach obcych. Dlatego też na zmianie jednocześnie są dwie osoby: Nie wyobrażam sobie, żeby bez przerwy zapowiadać pociągi przez 12 godzin. Musimy się zmieniać, tak jak musimy pić bardzo dużo wody. Tu nieustannie pracuje się głosem, gardło szybko wysycha! O swoją pracę pani Renata nie musi się martwić. Po wprowadzeniu syntezatorów dalej konieczna będzie obecność osoby, która będzie koordynować pracę maszyny, wprowadzać informacje, które wyświetlają się na dworcowych tablicach czy po prostu przeczytać komunikat, gdyby maszyna zawiodła! Magdalena Gawlik