W piątek wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski w imieniu Prezydenta RP wręczył strażakom medale. Artur Batte z Konar (gmina Warka) w kwietniu ubiegłego roku uratował półtoraroczną dziewczynkę, która podczas zabawy wpadła do zbiornika wodnego oddzielającego podwórko od wiejskiej drogi. Strażak, który usłyszał krzyki dochodzące z sąsiedniego podwórka, przybiegł na miejsce wypadku i niezwłocznie przystąpił do reanimacji. Gdy oddech dziewczynki powrócił i wyczuwalny był puls, wyjechał naprzeciw wezwanej wcześniej karetce pogotowia i przekazał dziecko ratownikom medycznym. Dziewczynka została przetransportowana helikopterem do warszawskiego szpitala przy ul. Niekłańskiej. Jej życie udało się uratować dzięki natychmiastowej interwencji strażaka. - Nie czuję się bohaterem. Byłem bardzo zdenerwowany, pierwszy raz byłem w takiej sytuacji, to było dużym i stresującym wyzwaniem. Czuję satysfakcję, że się udało, zwłaszcza, gdy widzę tę dziewczynkę, widzę, jak się rozwija. A ponieważ jesteśmy sąsiadami widuję ją często. Szczęśliwie się złożyło, że skończyłem kurs ratownictwa, co pozwoliło mi udzielić profesjonalnej pomocy i cała historia zakończyła się pomyślnie - mówił Batte. Strażak dostał także pamiątkową statuetkę od Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans" w Warszawie, która przeprowadziła szkolenie z ratownictwa medycznego, w którym brał udział. - Miejsca, w których stacjonują jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej, są zwykle oddalone od szpitali, stacji pogotowia, dlatego od postawy i umiejętności strażaków często zależy życie ofiar wypadków. Artur Batte brał udział w naszym szkoleniu, wiedział, jak się zachować, jak pomóc dziecku, potrafił też fachowo przekazać informacje pracownikom pogotowia, którzy, widząc powagę sytuacji, wysłali helikopter. Dzięki niemu dziewczynka wyszła ze szpitala bez żadnych deficytów neurologicznych - mówił Marcin Borkowski z warszawskiego pogotowia. Drugi z odznaczonych, Roman Tomaszewski - członek OSP w Rybnie (powiat sochaczewski) - w czerwcu ubiegłego roku przejeżdżał obok ogarniętego pożarem warsztatu. Widząc dym, zatrzymał się, wyprowadził mechanika, który został poparzony, przystąpił do gaszenia pożaru za pomocą podręcznego sprzętu gaśniczego. Następnie udał się do apteki po środki opatrunkowe, udzielił poszkodowanemu pierwszej pomocy i zawiózł go do szpitala w Sochaczewie. Silne zadymienie, wysoka temperatura i poparzenia stwarzały ryzyko utraty życia przez poszkodowanego. Istniało też zagrożenie, że ogień rozprzestrzeni się na znajdujący się obok warsztatu dom. - To zwykli ludzie, tacy jak my wszyscy, a jednak wykazali się heroizmem i zimną krwią w sytuacjach, w których większość z nas nie wiedziałaby, jak się zachować. Nie byli wtedy w mundurach, nie byli na służbie, byli przypadkowymi przechodniami, którzy nie zachowali się obojętnie. Wykazali się wiedzą, umiejętnościami, ale nie wahali się też zaryzykować własnego zdrowia. Zdaję sobie sprawę, że żadne odznaczenie nie jest współmierne do tego co zrobiliście, bo ludzkie życie jest bezcenne - powiedział Kozłowski. Medal za Ofiarność i Odwagę to nagroda dla osób, które z narażeniem życia lub zdrowia ratowały życie ludzkie lub mienie. Nadawany jest przez Prezydenta RP. Podczas uroczystości Kozłowski wręczył także medale "Za zasługi dla obronności kraju". Otrzymali je pracownicy Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. Złoty medal dostała Ewa Piórko, srebrny - Dorota Trzeciak, brązowe - Izabela Kozłowska i Andrzej Ścibior. Medale te przyznawane są przez Ministra Obrony Narodowej. Odznaczane nimi są osoby, które wniosły duży wkład w realizację zadań obronnych lub przyczyniły się do rozwoju i umocnienia systemu obronnego kraju. - Cieszę się, że mogę wręczyć odznaczenia pracownikom mojego urzędu, że minister docenił ich pracę - często żmudną, niewdzięczną, mało widoczną, ale bardzo ważną dla obronności kraju - powiedział Kozłowski.