Jednozdaniowe uzasadnienia przyznanych im nagród brzmią: dla Tadeusza Mazowieckiego - "za siłę spokojnego patriotyzmu", dla Joanny Solskiej - "za pióro i sens", zaś dla Tomasza Zaboklickiego - "za właściwy tor". Odbierając nagrodę Tadeusz Mazowiecki powiedział, że jest ona dla niego szczególnie cenna, bo niespodziewana i dlatego, że to nagroda Kisielewskiego, z którym często się różnił i spierał, ale nawzajem się lubili. - Nie będę zadawał pytania, co by Kisiel powiedział. Pewnie by się zdziwił, że ja tutaj tę nagrodę otrzymuję - dodał. Podkreślił, że dziś brak jest takich felietonistów jak Kisielewski, a jego szacunek dla tej nagrody wynika z tego, że "był to człowiek, który potrafił poruszać zastałe stereotypy, poruszać umysły Polaków". Zaboklicki dziękował załodze swojego zakładu. - Gdyby nie załoga, dziś prawie czterotysięczna, pewnie bym tu nie stał. W najtrudniejszym czasie, kiedy byliśmy bankrutem, było nas dziewięciuset i tym osobom chciałbym zadedykować tę nagrodę, ponieważ oni poświęcili wszystko, ryzykując swoim życiem, swoimi rodzinami. A dzisiaj jesteśmy na topie - najlepsi w Polsce, myślę, że nawet w Europie, i wychodzimy poza nasz kontynent - powiedział. Nagrodzona w kategorii "publicysta" Solska wspominała, jak kilka lat temu mąż zaprosił ją na walkę Andrzeja Gołoty do Nowego Jorku. "Jurek Baczyński (naczelny "Polityki", w której Solska publikuje - przyp. red.) poleciał wtedy Kisielem i powiedział: "no tak, każdy dostaje to, na czym mu nie zależy". Dzisiaj jest wręcz odwrotnie - powiedziała. Jednym z gości niedzielnej gali był prezydent Bronisław Komorowski. Ocenił, że nagrodzone w tym roku osoby to postacie "absolutnie wyraziste i stanowiące swoisty sygnał dla opinii publicznej, co jest ważne". Gratulując Solskiej prezydent podkreślił, że media są czwartą władzą. - Chciałoby się, aby ta czwarta władza dysponowała wiedzą, doświadczeniem i odpowiedzialnością na miarę uczestniczenia we władzy właśnie - powiedział. O prezesie Pesy Bydgoszcz Komorowski powiedział, że jest dla niego symbolem głębokich zmian w Polsce - "odważnych, stawiających na ludzi, którzy mają wolę, ale i umiejętność przekształcania rzeczywistości". Nawiązując do uzasadnienia nagrody przyznanej b. premierowi Komorowski powiedział, że siła spokoju i patriotyzm to coś, czego dziś bardzo potrzeba - "abyśmy w sposób spokojny budowali nowoczesną, nową Polskę, pamiętając, że to jest nasza Polska - nasza odpowiedzialność, ale także i nasza miłość". Nagrody Kisiela przyznawane są co roku trzem osobom, wybranym spośród polityków, publicystów i przedsiębiorców, którzy - zdaniem kapituły - mogą pochwalić się w swojej pracy zawodowej szczególnymi osiągnięciami. W skład kapituły wchodzą laureaci z lat poprzednich. Stefan Kisielewski był publicystą tygodnika "Wprost", pisarzem i kompozytorem. Po raz pierwszy nagrodę przyznał sam w 1990 r., w poznańskiej siedzibie redakcji "Wprost". Uhonorował wtedy 16 osób. Byli wśród nich m.in. Stefan Bratkowski, Janusz Korwin-Mikke, Jerzy Waldorff i Wiesław Walendziak. Później uroczystość została przeniesiona do ulubionego lokalu Kisiela - warszawskiej kawiarni "Rozdroże". Od 1992 r., po śmierci Kisielewskiego, nagrody jego imienia zaczęła przyznawać kapituła; jako gość honorowy w jej posiedzeniach bierze udział syn Stefana Kisielewskiego, Jerzy. Nagrody wręczano do 2006 r. W listopadzie 2007 r. część członków kapituły ogłosiła, że nie chce, aby patronem medialnym nagrody był "Wprost", bo - jak tłumaczono - nie odpowiada im styl, poziom oraz treść niektórych publikacji tygodnika. Po kilkuletniej przerwie nagrody są wręczane ponownie od 2010 r. Powrót do nagród Kisiela pod patronatem tygodnika był wynikiem porozumienia nowego właściciela "Wprost", Platformy Mediowej Point Group z kapitułą Nagrody. W ubiegłym roku nagrody otrzymały: dziennikarka i publicystka Janina Paradowska, aktorka filmowa i teatralna Krystyna Janda oraz minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska.